piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 13.

*Oczami Caroline*

Alex wybiegła bez mojego zdania do kiosku obok swojego domu. Chwyciłam laptop Alex i logowałam się na Facebook'a. Miałam 10 zaproszeń do znajomych, wszystkie zaakceptowałam i wylogowałam się. Weszłam w jakiś portal plotkarski i to co tam zobaczyłam zamroziło mnie. Widniały tam tylko tytuły : ''Wielka bitwa pomiędzy członkami ONE DIRECTION!'', ''Co to za dziewczyna?'', ''Fanka czy coś więcej?'', ''Randka? Czy zwykłe spotkanie?'' a pod każdym z tytułów nasze zdjęcie. Po jakiś pięciu minutach uchyliły się drzwi wejściowe. Alex weszła do środka z przeraźliwą miną nic nie mówiąc, podała mi tylko gazetę i usiadła obok mnie. Był tam znowu taki tytuł: ''Członkowie One Direction na spotkaniu z Fanką?'', otworzyłam artykuł i czytałam co do linijki co tam jest napisane. Opisywali tam, że jestem fanką która liczy na coś więcej lecz nic takiego nie będzie. To było podłe, chciało mi się płakać, uroniłam jedynie łzę która upadła na jedną ze stron, szybko przetarłam twarz. Na szczęście Alex nie zauważyła tego. 
-Ten sprzedawca zaczął się ze mnie śmiać widząc moje dłonie - Zmieniła temat śmiejąc się. Było to dość śmieszne. Chciałam coś powiedzieć lecz usłyszałam dźwięk telefonu Alex. Wstała i odeszła na chwilę posyłając mi łobuzerski uśmiech, ja pokazałam jej języki i skoczyłam do łazienki.
Po około 10 minutach wyszłam a Alex stała przede mną uderzając swoją stopą o podłogę, ręce miała splecione a jej oczy pożerały mnie wzrokiem.
-Co?! - Spytałam Alex nawet mi nie odpowiedziała chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła w stronę drzwi. 
-Wychodzimy. - Rzekła prowadząc mnie do samochodu.
-To widzę, ale gdzie...- Nie dokończyłam bo Alex przyłożyła swój zielony palec do moich ust. Spojrzałam na nią jak na idiotkę lecz uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech.
-Będę cię kierować! - Pokazała szereg białych ząbków i ruszyłyśmy.
Podłączyłyśmy mój telefon i zaczęłyśmy jak nienormalne śpiewać na cały głos. Zdążyłam zauważyć, że kierujemy się w stronę Londynu. Zrobiłyśmy sobie jednak przerwę na stacji benzynowej. Wysiadłam z auta, i nagle podbiegła do mnie mała dziewczynka.
-Moge plosic o autoglaf? - Spytała patrząc na mnie swoimi przepięknymi, wielkimi niebieskimi oczętami.
-Pewnie.... - Nie mogłam w to uwierzyć, że ktoś prosił mnie o autograf?! Dziewczynka podsunęła mi różowy notesik pod nos. Podpisałam białą kartkę. I zrobiłam sobie zdjęcie z jej rodzicami. Bardzo dziwiła mnie ta sytuacja lecz nie chciałam wzbudzać podejrzeń.
Rozmawiałam z nieznanymi mi ludźmi na stacji i po paru minutach mogłam wykonać to po co tu przyjechałam. Zapłaciłam pracownikowi i odjechałam. Alex jedynie chichotała, ale twardo trzymała swoją ''stalową'' twarz.

*Oczami Louis'a*

Była godzina 15. A nasz dom wyglądał jak po trzeciej wojnie światowej. Niall zjadał już chyba 7 paczkę żelków, Zayn stał przed lustrem mówiąc: ''Ale z ciebie seksiak. Mrrr...'', Harry wraz z Liam'em grał na Playstation, a ja biegałem bez powodu dźgając każdego z chłopców marchewką. Po około 15 minutach mi się znudziło i aby zrobić na złość chłopcom wybrałem numer Alex. Powiedziała, że za około 1 godzinę będzie na miejscu. Ja uśmiechając się zadziornie do chłopaków poszedłem na górę się przebrać i takie tam.
Oni tylko na mnie spojrzeli jak na wariata i kontynuowali swoją czynność.

*1 godzina później*

*Oczami Caroline*

W ciągu niecałej jednej godziny Alex i ja uśmiałyśmy się z przebiegu różnych dziwnych sytuacji które między innymi mnie spotkały. To w parku, na stacji benzynowej a gdy stanęłyśmy na czerwonym świetle jeden z kierowców robił nam zdjęcia przez szybę. Dziwne... Z moich rozmyśleń wyciągnęła mnie Alex. Kazała skręcić w obskurną uliczkę. Uważała, że jest to ''skrót''. Jednak po kilku minutach Al zorientowała się, że jednak nie nadaje się na kierownika. Zachichotałam, wzruszyłam ramionami i stanęłam. 
-To powiesz mi gdzie masz zamiar jechać?! Jak będę wiedzieć to przecież wiesz, że nas tam dowiozę!- Zaczęłam machać ręką przed twarzą mojej przyjaciółki. Ona jak wryta wpatrywała się w jedno miejsce.
-Caroline ruszaj!!! - Zaczęła krzyczeć. Nie wiedziałam o co jej chodzi. - Szybko!!! - Piszczała. Wskazała palcem na wprost. Przekręciłam głowę i ujrzałam jak w stronę mojego samochodu idą z 6 mężczyzn na oko 19-23 lat. Na głowach mieli czarne jak smoła kominiarki, ubrani byli w czarne dresy a w dłoniach trzymali : pałkę, szklaną butelkę i jeden z nich nóż. Nie wiedziałam co robić byłam zdezorientowana. Usłyszałam dźwięk tłuczonej butelki z przodu, spojrzałam a kawałki szkła leżały na masce auta. Alex zaczęła krzyczeć, abym wkońcu ruszyła. Z piskiem opon zaczęłam cofać. Mężczyźni zaczęli biec rzucając z rąk kolejne butelki na mój samochód. Wbiłam swą stopę w pedał gazu. Szybko opuszczając uliczkę i wracając na jedną z głównych dróg. W oczach Alex widziałam uspokojenie, lecz nadal oddychała dość ciężko. Siedziałyśmy przestraszone tym co się niedawno wydarzyło. 
-Jedź do chłopców.... - Rzekła na jednym tchu Al. Popatrzałam się na nia z wyrzutem
-To nie można było mi tego wcześniej powiedzieć?! - Zaczęłam krzyczeć na Al. Ona przytuliła mnie i się uśmiechnęła. Ja jedynie pokazałam zęby i ruszyłam w stronę domu chłopców.

*30 minut później*

Uspokojone i jak zawsze radosne dotarłyśmy pod dom chłopców. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była godzina 16.50. Alex pewna siebie podeszła pod drzwi i zadzwoniła. Usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach. Po ok. 2 minutach ukazał nam się Louis ślicznie ubrany i zadbany. Czuć było od niego zapach wody kolońskiej. Przytuliłam Louisa i pocałowałam w policzek. Wręczając mu do ręki reklamówkę marchewek. Lou zaczął krzyczeć z radości. Podniósł na rękach i zaczął mną podrzucać. Po chwili zaprzestał i opuścił mnie i zaprosił do środka. Chłopcy zaczęli się dziwnie uśmiechać na nasz widok a my na ich. Zayn był tylko w spodniach i odsłaniał swoją niebywały kaloryfer. Liam z Harrym byli cali z sera a Niall cały z jedzenia. Do chłopców dołączył Lou i wszyscy zaczęli się z nas śmiać. A my jak wryte stałyśmy przed nimi. Wkońcu przestali, Zayn podszedł do mnie i podniósł moją dłoń, powstrzymując śmiech. Spojrzałam na nią i zaczęłam się nią bić o czoło. Zapomniałam o moich zielonych dłoniach.... Na szczęście po drodze kupiłyśmy rozpuszczalnik bezpieczny dla skóry więc po nim powinno nam to paskustwo zniknąć. 
-Mogę?? - Spytałam wskazując na drzwi łazienki. 
-Nie krępuj się - Zaśmiali się. Al i ja natychmiast poleciałyśmy zmyć zieleń z dłoni. Słyszeliśmy tylko jakieś szmery, gonitwy, śmiech, kawały, wrzask i wiele innych. Po 10 minutowej męczarni wyszłyśmy już z czystymi dłońmi i zamierzyliśmy iść w stronę chłopców. Wszystko ucichło, nie było nawet słychać lecących w telewizorze reklam, które trwają wieczność. Pewnie poszli coś przekąsić.- Pomyślałam i paroma krokami znalazłam się w kuchni. Nawet tutaj nie było chłopców. Rozdzieliłyśmy się ja poszłam ich poszukać na górze a Alex na dole. Stawiałam stopy na schodkach i stanęłam naprzeciwko drzwi pokoju Liama. Grzecznie zapukałam i lekko uchyliłam drzwiczki. Nikogo tam nie było więc poszłam do następnego, <pokój Harry'ego> powtórzyłam czynność lecz tam była taka sama sytuacja. I tak w następnym i następnym. Wkońcu doszłam do pokoju Zayn'a. Zapukałam, uchyliłam drzwi, weszłam do środka. Podeszłam do okna, wyjrzałam przez nie i chłopcy wyskoczyli za mną. Zaczęłam piszczeć jak głupia. Chłopcy mieli ''polew''. Śmiali się, mi nie było do śmiechu, wystraszyli mnie tak, że chyba stoją mi włosy na głowie. Całe One Direction uśmiechało się do mnie. Schowałam swoją twarz w dłonie.
-Ooo....  - Powiedzieli przytulając mnie grupowo. Przytuliłam się do nich. - Już lepiej? - Spytali. Pokiwałam potwierdzając.
Opuściliśmy wspólnie pokój Zayn'a i udaliśmy się do kuchni. Niall znowu był głodny. Ja usiadłam na sofie. Z słów Nialla wywnioskowałam, że skończyło im się jedzenie. Przy sobie trzymałam torbę. Nialler podszedł do  mnie. Przybliżyłam do swojej klatki piersiowej swoją torbę. On popatrzył się na mnie z łobuzerskim uśmiechem, a jego niebieskie oczy napełniały radość. Wstałam z kanapy i z każdym krokiem blondaska w moją stronę cofałam się o jeden krok do tyłu trzymając w dłoniach czerwoną torbę. Przyśpieszyłam kroku kiedy tylko zauważyłam, że Niall zaczyna biegnąć też zrobiłam to samo. Chłopcy zaczęli się z nas śmiać.
-Oddaj!!! - Krzyczał biegnący za mną niebieskooki.
-Skąd ty wiesz, że mam jedzenie?! - Spytałam uciekając za chłopakami.
-Mnie nigdy nie oszukasz!!! Więc Oddawaj te żelki!!! - Zaczął grozić Nialler.
-To są moje żelki!!! - Uciekłam do kuchni. Mogłam wybrać inny kierunek,  ponieważ z tego pomieszczenia nie było wyjścia. W drzwiach ukazał się ucieszony Niall. Pocierając dłonią o dłoń uśmiechnął się łobuzersko. -Teraz już mi nie uciekniesz! Hahaha!!! -Krzyczał. Chłopcy bacznie się nam przyglądali. Podeszłam do okna chowając torbę za plecami. Niall zaczął mnie przytulać próbując wydostać biedne żelki. Jego dłonie wodziły po moich plecach. Co było bardzo przyjemne i co przyprawiało mnie o dreszcze.
-Posądzę cię o molestowanie. - Zaśmiałam się.
-Proszę bardzo! Ale i tak wygram. - Pewien siebie Niall kontynuował to co robił wcześniej. Zrezygnowana odpuściłam i pozwoliłam wygrać Niallerowi. On pewien swego otworzył żelki i jednym ruchem wsadził jednego z nich do ust.
-Zadowolony? -Spytałam przekręcając głowę na lewą stronę.
-Zawsze, jeśli w grę wchodzi jedzenie. - Uśmiechnął się i złożył delikatnego całusa na moim prawym policzku. Może się to wyda dziwne, ale ja przy nim czuję się jakbym znała go dłużej, tak przez cale życie. Mimo, że tak prywatnie to widzę go dopiero od paru dni to coś czuję do niego. To coś wyjątkowego, kiedy jestem obok niego, kiedy wyczuwam jego zapach łączący zapach ciała ludzkiego z wodą kolońską jestem w siódmym niebie. Tak to bardzo dziwne, czuję motylki w brzuchu ilekroć go widzę lub usłyszę jego imię. Nigdy się tak nie zachowywałam, nie mogę się skupić na prostych zajęciach. Nie mogę spać, bo rozmyślam co się stanie jutro, czy go zobaczę, albo może to zwykły sen. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Zwykła dziewczyna i niezwykły chłopak. Ona po prostu normalna nastolatka, on piosenkarz ze sławnego boysbandu przy którym piszczy miliardy pięknych dziewczyn a ja? Brzydka a do tego brunetka, przecież on może mieć każdą, blondynkę szatynkę, rudą.... Mimo, że wszyscy chłopcy ze szkoły ze mną flirtowali, komplementowali i rozmarzali ,aby chociażby spędzić ze mną chwilkę i dziewczyny które zazdrościły mi mojego charakteru i figury oraz wyglądu < według Alex oczywiście to wszytko . > to nadal czułam się okropnie brzydka. Moje rozmyślenia przerwał Niall.
-Coś się stało, że stoisz taka zamurowana? - Rzekł dotykając mojej prawej dłoni. Spojrzałam na jego śliczne niebieskie oczy. Wypełnione były radością, ale także zmartwieniem. Chciałam go troszkę rozweselić więc dotknęłam palcem jego brzucha, wiedząc, że w tym miejscu ma łaskotki. Niall zaczął się śmiać i pochylać. Ja nie przestawałam i nadal ''wbijałam'' palce do jego torsu. Wkońcu nie wytrzymał i obrócił do siebie plecami i z całej siły przytulał do swojej klatki piersiowej. Nie mogłam się poruszyć i chyba to Niallowi pasowało bo cały czas się śmiał a z jego twarzy nie znikał uśmiech. Mi także odpowiadała ta sytuacja, trzymał mnie mój idol w którym jestem chyba zakochana. Wyczuwałam zapach jego perfum. Ale jak to na pozostałych chłopaków wypada, trzeba było popsuć tą chwilę. Wpadli do kuchni, a my oderwaliśmy się od siebie.
-Niall masz te żelki?- Odparł Liam podnosząc brwi do góry.
-Jasne, ja zawsze je zdobywam. - Odpowiedział Niall pokazując w moją stronę rządek zębów. Przewróciłam oczami i poszłam do salonu. Chłopcy przyszli po jakiś 5 minutach. Włączyliśmy film. Usiadłam między Harrym a Niallem. Po jakiś 10 minutach w salonie pojawiła się Alex.
-To fajnie ja was szukam tak długo, a wy sobie spokojnie filmy oglądacie? - Zaczęła krzyczeć Al z wyrzutem w oczach.
-No.... jakoś tak. - Powiedział Niall pakując do buzi te swoje żelki. Alex przewróciła oczami i usiadła obok Liama.
*2 godziny później*

*Oczami Zayna*

Po dwu godzinnym seansie usiedliśmy na podłodze. Zaproponowałem grę w butelkę. Każdy się zgodził więc   Harry czym prędzej pobiegł po pusty pojemnik po Power Ride. 
-To gramy na całusy czy coś więcej? - Loczek pokazał różowy język a brwi podniósł ku górze. 
-Na buzi, buzi bo przecież one się nie rozbiorą. - Odpowiedziałem patrząc w stronę dziewczyn. One tylko skrzyżowały ręce i przytaknęły na zgodę. Harry zakręcił pierwszy. Trafiło na Liama. Chłopcy pokazali wielkie oczy i spoglądali we wszystkie kierunki.
-No dawajcie! - Krzyczeliśmy.
-Przecież Loczku, sam zaproponowałeś na całusy. - Caroline potarła dłonią ramię Harrego dając mu otuchy.
-A nie możemy zmienić? - Spytali z nadzieją w oczach. Spojrzeliśmy na siebie i przytaknęliśmy na zgodę. Harry od razu pochwycił butelkę i zakręcił nią wokół swojej osi. Trzymał kciuki, zamykając swe zielone oczy. Butelka zatrzymała się naprzeciwko Alex. Loczek wypuścił powietrze z płuc, zbliżył się do blondynki i zaczęli się całować. Spojrzałem na zegarek, minęło 3 minuty. Odciągnęliśmy ich od siebie. Wykonując gest zachęcający do rozpoczęcia. Alex zakręciła butelką. Trafiło na mnie. Bez żadnego gadania przybliżyliśmy się i zaczęliśmy się całować. Była naprawdę świetna w tych klockach. Poczułem jak przygryza moją dolną wargę na co ja nie protestowałem. Całowaliśmy się tak z 5 minut. Wkońcu jeden z chłopców odciągnął nas od siebie, dając do zrozumienia abyśmy kontynuowali grę. Zakręciłem bezbarwną butelką padło na Caroline. Uśmiechnąłem się do siebie, strasznie mi się podobała lecz nie chciałem aby było to po mnie znać. Przybliżyliśmy się i zaczęliśmy. Caroline miała zamknięte oczy a ja całowałem ją z namiętnością. Ona nawet nie protestowała. Przygryzła moją dolną wargę. Świetnie całowała, muszę to przyznać, że całuje lepiej niż Pierre i Alex razem wzięte. Miałem ochotę zabić kogoś kto pociągnął mnie w tym pięknym momencie za koszulkę do tyłu, odciągając mnie od ust Carole. Uśmiechnąłem się ciepło w stronę Caroline. Ona odwzajemniła mój uśmiech. Niall przybliżył się do mojego ucha szepcząc: Nie zapędzaj się tak romeo. Ja uśmiechnąłem się do niego i spojrzałem na Carole dając jej znak aby zaczęła. Chwyciła butelkę i zakręciła ją z całej siły. Niall trzymający ręce za swoimi plecami trzymał kciuki. W jego oczach zauważyłem nadzieję. Można było się zorientować, że chciał aby czubek butelki wskazał jego. Niestety czubek pokazywał w stronę  loczka. Blondasek wypuścił ze smutkiem powietrze przez nos. Hazza widocznie się ucieszył, bo uśmiechnął się z radością w stronę Caroline. Podeszła do niego i zaczęli się całować. Nialler odwrócił twarz, nie chcąc patrząc na nich. Loczka widocznie pociągała Carole, on i ona po osiemnaście lat. Mieli by szansę, ale ona woli blondaska i to było widoczne. Harry z uczuciem całował Carole jeżdżąc dłonią po jej plecach. Brązowo włosa oderwała się od Hazzy podając mu butelkę. On jakby posmutniał i zakręcił butelką, trafiło na Nialla więc ponowił zakręt, znów na chłopaka mianowicie na mnie. Zakręcił plastikowym pojemnikiem i trafiło na Al. Z zawodem się do niej zbliżył i ledwo musnął jej różowiutkie usta. Oderwał się od niej szybko i zakręciła, trafiło na Nialla. Biedny ze smutkiem podszedł do niej i zaczęli się całować. Trwało to jakieś jedną minutę i skończyli.
-Ta gra robi się nudna... - Rzekł Liam patrząc na wszystkich. Pokiwaliśmy wszyscy dając do zrozumienia naszą zgodność.
-To co proponujesz? - Spytałem drapiąc się w swoją głowę.
-Może zrobimy ognisko? - Rzucił Louis.
-Świetny pomysł! - Krzyknęliśmy.
-To ja i Caroline zrobię coś do jedzenia, Liam rozpali ognisko, Hazza wraz z Louisem poustawia meble w ogródku, Zayn i Alex może poszukają kijek do kiełbasek. - Ruszyliśmy wykonać swoje ''obowiązki'' nadane przez Nialla.

*Oczami Caroline*

Niall ze złością pociągnął mnie za rękę do kuchni. Blondasek chodził w kółko, drapiąc się po swoich farbowanych włosach. Coś go wkurzało, nie da się tego ukryć. W jego niebieskich tęczówkach nie widziałam już iskierek, które kiedy patrzyłam w nie dostrzegałam. Nie! Teraz jedynie tak jakby, złość, zazdrość... Tylko czemu? - Rozmyślałam na ten temat.
-Co się stało? - Zapytałam z troską. Niall prysnął do siebie, i pokiwał przecząco twarzą. Spojrzał na mnie i zbliżył się do mnie.
-I ty się....... - Nie dokończył. Spojrzałam na niego, on w moje oczy. Zauważyłam, iskierki które pojawiały się z każdą sekundą. Zbliżył się do mnie jeszcze bliżej tak, że czuliśmy swoje ciała. Przybliżył swoje wargi i przyłożył je do moich.
-Nie potrafię się na ciebie gniewać.- Dodał po przerwaniu pocałunku. Uśmiechnęłam się i przytuliłam z całej siły. W jego ramionach czułam się bezpieczna, mogłam stać tak przez całe życie. Czułam za każdym razem motylki w brzuchu. To cudowne uczucie, wiedzieć, że jest na świecie taka osoba przy której każda twoja komórka ciała, nawet najmniejsza pragnie czuć, tego danego osobnika.
Oderwaliśmy się od siebie, Niall cmoknął mnie delikatnie ale uczuciowo w czoło. Spojrzałam na zegar wiszący nad zmywarką. Wskazywał w tym  momencie godzinę 20.10. Chwyciliśmy się szybko do pracy. Otworzyłam lodówkę. Co za szczęście, że chłopcy kupili coś więcej niż piwo. Wyjęłam jakieś kiełbaski i rzeczy potrzebne do szaszłyków. Zajęłam się przygotowywaniem ich. Po jakiś 5 minutach wszytko już miałam gotowe. Niall kazał mi jeszcze wyjąć chipsy, popcorn, żelki i piwo. Schowałam wszytko do koszyka przyniesionego przez Liama. Podniosłam się i poczułam dłonie na swojej talii. Rozpoznałam je, pochyliłam głowę do tyłu, kładąc ją na ramieniu Irlandczyka. Odwróciłam się i przytuliłam do niego.
-Świetnie wykonana robota! - Krzyknął schylając się w kierunku wiklinowego koszyka, napakowanego jedzeniem.
-O nie nie będziesz podjadać! - Uderzyłam go lekko w plecy kuchennym ręcznikiem.
-No dobrze, ale żelki są moje! - Krzyknął z uśmiechem zabierając koszyk. Pobiegł z nim w miejsce ogniska. Ja uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam na taras. W ogrodzie wszytko było już gotowe, meble poustawiane, Zayn i Al czekający z kijkami do nabijania kiełbasek w ręce, Liam rozpalający ognisko. Wszystko w jak największym porządku. Trzymałam w rękach piwo. Podchodziłam do każdego i wręczałam po butelce piwa. Usiadłam między Zaynem a Niallem i spoglądałam na unoszący się z ogniska szarawy dym, czułam jak płomienie ciepła uderzają w moje nogi dając mi wielką przyjemność. Wszyscy usiedliśmy i wypijaliśmy piwo. Niall wyjął gitarę i przygrywał nam. Nie wiem czy to za sprawą alkoholu bądź cudownej atmosfery chłopcy zaczęli śpiewać WMYB. Nawet o tym nie marzyłam, aby siedzieć teraz przy nich i słuchać jak cudownie śpiewają. Po około 2 godziny, wszyscy już zjedli kiełbaski i wypili odpowiednio dużo, aby odwalało.
-Carole.... t-t-ooo my już chyba..... musimy iść..... - Powiedziała ledwo trzymająca się na nogach i przewracająca się we dwie strony Alex. Plątał jej się język, ale zrozumiałam o co jej chodzi spojrzałam na zegarek który wskazywał 22.35. Przytaknęłam głową.
-Niiiieeeeeeeeee!!!! - Zaczęli krzyczeć chłopcy. Chwycili nas za dłonie i pociągnęli tak, że musiałyśmy usiąść.
-Ale my juuuuż m-muuuusimy.... - Al nie zdążyła dokończyć bo Harry ją pocałował.
Byłam zbyt zmęczona, aby coś powiedzieć. Spoglądałam jedynie na to co wokół mnie się dzieje. Niestety nie dałam rady wytrzymać bo po jakiejś minucie moje powieki stały się na tyle ciężkie, że ułożyły mnie do snu....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pierwsze co chcę zrobić, to podziękować za 750 odwiedzin. To dla mnie naprawdę coś niesamowitego, że czytacie to co moja chora wyobraźnia wytworzy :D Moi znajomi dobrze o tym wiedzą. 
Wkońcu rozdział 13. Przepraszam, pewnie mi nie wyszedł, ale mam nadzieję, że się spodobał oraz jeszcze czytacie :) 
To do zobaczenia w następnym rozdziale. Pozdrawiam :)





sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 12.

*Oczami Caroline*

Pod domem Alex byłam już po paru minutach. Al stała tam troszkę zziębnięta, na jej bladej twarzy widniały widoczne już chyba ze 100 metrów rumieńce. Stanęłam samochodem przed bramą, Alex szybkim ruchem wsiadła do środka, usiadając obok mnie z przodu. 
-Zimno tam? - zachichotałam 
-Nie ciepło, z ciepła się trzęsę- zaśmiała się
Ruszyliśmy z powrotem do mojego domu. Wydawało mi się, że w zaledwie 2 minut znajdowałyśmy się na moim podjeździe. Wysiadłyśmy z auta i weszłyśmy do domu. Rozebrałyśmy się w przedpokoju po czym pojawiłyśmy się w moim pokoju. Mój pokój wyglądał tak: KLIK. Zrzuciłyśmy wszystkie zbędne rzeczy na fotel, stojący w kącie. Zostawiłam Alex samą w moich czterech ścianach, zaszłam na dół po jakieś przekąski. Otworzyłam lodówkę lecz w niej nic szczególnego się nie znajdowało. Widocznie posmutniałam, na mojej twarzy pojawiła się podkówka. No cóż nie pozostało mi nic innego jak znowu wsiąść w samochód i pojechać na zakupy. Powolnym krokiem stawiałam swoje stopy na schodkach prowadzących na pierwsze piętro. Otworzyłam drzwi Alex leżąc na łóżku spoglądając na pulpit mojego turkusowego laptopa zwróciła wzrok w moją stronę.
-Przepraszam, ale...... - Oczy Al zwiększały się coraz bardziej. Doczekiwały się kontynuacji zdania.
-Muszę jechać na zakupy, moja mama chyba zapomniała doładować lodówkę - Zaśmiałam się. Przerażone oczy Alex stopniowo wracały do poprzedniego stanu.
-Jadę z tobą! - Rzuciła chwytając nasze rzeczy z fotela. Wybiegła z pokoju szybciej niż do samochodu kiedy po nią przyjechałam.
Uwielbiała chodzić po jakichkolwiek sklepach, zaczynając od spożywczych kończąc po komputerowych bądź mechanicznych. Kochała ze mną spędzać czas, czy to była 3.00 w nocy czy też 15.00 po południu. Wybiegłam z pokoju, Al czekała na mnie już z kluczykami w ręce w samochodzie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wsiadłam za kierownicę i ruszyliśmy w stronę najbliższej galerii handlowej.


*2 godziny później*


Wybiła godzina 23.00 . Musieliśmy opuścić naszą ukochaną galerię handlową, z powodu tak późnej godziny. No cóż, wyszłyśmy jak to bywa, kiedy jestem na zakupach z Alex obładowane kolorowymi reklamówkami. Każdy kto obok nas przechodził chichotał zaraz po spojrzeniu na nas kątem oka. Wyglądaliśmy jak wielbłądy idące przez Saharę. Opuściłyśmy budynek, wpakowałyśmy do bagażnika zakupy, usiadłyśmy w środku i ruszyłyśmy do domu. Na podjeździe ukazałyśmy się już po ok. 10 minutach. Wyjęłyśmy reklamówki z zakupami i weszłyśmy do środka. Rozebrałyśmy się  i szybko pobiegłyśmy po schodach na górę. Otworzyłyśmy drzwi i dosłownie rzuciłyśmy się na zawartości naszych reklamówek. Alex kupiła sobie : czarną bluzkę, złoty naszyjnik z perłą, perłową bransoletkę do zestawu, turkusowe spodnie, zielonkawe krótkie spodenki przewiązane wokół bioder różowiutką wstążeczką oraz czerwoną bandankę. Ja natomiast : łososiowe rurki, zielone szpilki, niebieską bluzkę z krótkim rękawem, srebrny naszyjnik oraz białą bokserkę. Z naszych twarzy nie znikały szczere uśmiechy. Spakowałyśmy swoje zakupy z powrotem do reklamówek.
-Mogłabym? - spytała Alex wskazując na drzwi łazienki
-Jasne! Nie krępuj się! - Dodałam lekko popychając ją w stronę brązowych drzwi
Alex chwyciła swoją torbę i poszła do łazienki. Ja za ten czas ogarnęłam troszeczkę pokój. Chwyciłam torby z jedzeniem, zeszłam z nimi do kuchni, rozpakowałam i zrobiłam nachos, sałatkę, koktajle oraz czekoladowy torcik który kupiłyśmy po drodze w cukierni mojej cioci. Pobiegłam z wszystkim na górę po schodach do mojego pokoju. Alex stała już w pełni gotowa w swojej piżamce: KLIK.
-Co tak długo?! - podbiegła do mnie wyrywając mi wszystkie produkty z rąk, wyglądała jak wielki, drapieżny lampart lub inne zwierze.
Podeszłam w stronę komody, wyjęłam piżamę i weszłam do łazienki. Zmyłam resztki makijażu, rozpuściłam włosy i wzięłam kąpiel. Po zakończeniu przyjemności jaką każdemu ona daje na moje ciało zarzuciłam KLIK tą piżamę, rozczesałam swoje długie włosy po czym wyszłam z łazienki. Spojrzałam na Al na jej twarzy widniało rozbawienie które bezskutecznie próbowała zatuszować tylko lekkimi uniesionymi kącikami ust.
-Co cię tak bawi? - Na te pytanie Alex już nie wytrzymała i wybuchła jak bomba zaraźliwym śmiechem. Ja również zaczęłam chichotać patrząc na wijącą się ze śmiechu przyjaciółkę na łóżku.
Po jakiś 10 minutach troszkę uspokoiła się, popatrzała na mnie i wskazała abym zerknęła na swoje dłonie. Spojrzałam na siebie, miałam ochotę zacząć piszczeć. Wyglądałam jak jakiś ufoludek. Moje całe dłonie były zielone. Alex wybuchnęła ponownie śmiechem wraz ze mną. Poczułam jak po moim policzku spływa jedna, samotna łza. Nie była ona wywołana ze smutku, żalu lub tym podobne, była to łza rozbawienia. Po około 5 minutach przestałyśmy się naśmiewać ze mnie.
-Co ja takiego zrobiłam, że mam dłonie jak ufoludek? - Zapytałam przyjaciółkę. Ta zerknęła na mnie. Pobiegła do łazienki. Przyszła z jakimś niebiesko-szarym pojemnikiem.
-Nie chwytałaś czasami mojej farby do malowania ściany którą kupiłam po drodze? - Spytała z bananem na twarzy.
-Nieee... chociaż czekaj, gdzie on leżał? - Moje oczy powiększały się z każdym wymówionym słowem. Alex podparła swoją głowę dłonią, zrobiła minę a'la' ćpun. Wyglądała jak idiota.
-Leżała przy wannie geniuszu - Nadal podpierała się dłonią lecz zmieniła wyraz swojej twarzy. Otworzyła oczy na ''oścież'', usta utworzyła w płaską linię leżąc na łóżku.
-Przypomniałam sobie jak to było. Ta farba leżała przed moim szamponem. A pojemnik tego specyfiku był oblany tym zielonym paskudztwem. - Zaśmiałyśmy się. - Więc poczekaj... - rozbawienie zamilkło - ....skoro ja mam zielone ręce po pochwyceniu tego pojemnika, a ja go umyłam.... - Al spojrzała na swoje dłonie.
-Aaaaaa!!! - Krzyczała, chyba tak głośno, że wszystkich sąsiadów obudziła. Zatkałam jej usta ręcznikiem. Przecież była godzina 00:10. Alex uspokoiła się lecz zaczęła chichotać jak idiota.
-Idiotko! - Powiedziałam zatykając jej usta ręcznikiem. Al zaczęła jeszcze głośniej się śmiać, spadając na podłogę.
Zaczęłyśmy się śmiać jak głupie. Przecież był to zabawny widok. Patrząc jak Alex bije sobie guza na czole. Momentalnie na jej buzi pojawiała się coraz większa górka. Al wstała z podłogi ruszając do lustra. To co zobaczyła przeraziło ją bo przecież jak powiedziała :''Jak ja się teraz ludziom pokaże?!! '' - Łkała.
-Nie panikuj od czego są kosmetyki? - Zafalowałam zabawnie brwią co pocieszyło nieco przyjaciółkę.

*Następnego dnia rano*

*Oczami Louis'a*

Wszyscy oprócz Harry'ego zerwali się dość niespotykanie wcześnie, bowiem o godzinie 10.Naprawdę rzadko się zdarza abyśmy wstali z łóżek bez poganiania i narzekania Paula który musiał nas siłą wyrzucać z pod cieplutkiej pierzyny. Kiedy opuściłem swój pokój już cały przygotowany czyli miałem założony t-shirt z białym tłem a na nim niebieskie paski ułożone pionowo, zwykłe spodnie jeansowe, oczywiście bielizna oraz uczesany i jakby gotowy do wyjścia. Opuściłem swój pokój przedostatni, dostałem się do kuchni, otworzyłem lodówkę i pochwyciłem jednym, zwinnym ruchem marchewkę. Niall był ubrany w białą koszulkę, jeansowe spodnie i wyperfumowany tak, że czuć go już z 100 km. Liam miał na sobie zielonkawą koszulkę z napisem ''Daddy'' którą kupiliśmy mu wspólnie podczas pobytu w Ameryce oraz zwykłych spodniach. Zayn przyszedł ostatni, nie miał żadnej koszulki na sobie jedynie dresowe spodnie. Liam coś pichcił w kuchni nam na śniadanie bo przecież gdyby tego nie zrobił Niall goniłby go z łyżką w ręce, co pewnie i tak zrobi, ponieważ uwielbia straszyć naszego Daddy'ego. Minęła 1 godzina.
Harry zszedł na dół usiadł obok mnie. Był ubrany w koszulę w kratę oraz czarne spodnie. Wraz z pozostałymi chłopakami ''obdarowywaliśmy się'' wzrokiem. Spoglądaliśmy na siebie. Siedzieliśmy w zupełnej ciszy, nikt nie chciał zmuszać do mówienia Harry'ego.
-To jak się czujesz? - Zapytał bez żadnego skrępowania Niall pakując w usta widelec z jajecznicą do  ust. Patrzeliśmy na niego z wyrzutem. On jedynie wzruszył ramionami i jadł dalej.
-Dobrze a co? - Odparł z uśmiechem Harry. Był rozpromieniony mimo tego co wydarzyło się pomiędzy nim a Alex.
Na tą odpowiedź prawie każdy zrobił oczy i przestał jeść <oczywiście nie Niall>. Harry zrobił w naszą stronę dziwną minę i nie czekając na naszą reakcję kontynuował śniadanie.

*Oczami Alex*


Czułam się podle. Wszystko przez tą malutką sprzeczkę która przydarzyła się mi i Harry'emu poprzedniego dnia. Gdyby nie Caroline dawno bym już siedziała w jakimś kącie cicho popłakując. Jak każda dziewczyna na zewnątrz jestem silna, odważna co do przyszłości lecz w środku krucha, delikatna, uczuciowa. Wczorajsza noc była świetna. Może nie spałyśmy wystarczająco dużo, bo jak można wyspać się polegując w łóżku zaledwie 2/3 godziny? Zeszłej nocy było na maksa zabawnie. Próbowałyśmy zmyć zielony odcień ze skóry dłoni różnymi specyfikami lecz bezskutecznie, nic to nie dawało, biłyśmy się poduszkami, jadłyśmy różne przysmaki, obgadywałyśmy chłopców, rozmawiałyśmy, robiłyśmy sobie fryzury itp. Jednym słowem wszystko co się robi na babskich imprezach. Jednak najbardziej zajęło nam czas rozmowy na temat tego co się teraz dzieje, bo przecież niedawno nie znałyśmy One Direction jedynie z internetu, gazet. Rozmarzałyśmy o naszych spotkaniach z nimi, jak to każda fanka. A teraz, znamy ich tak osobiście. Tak prywatnie. To było coś fantastycznego myślałam, że śnię. Byłyśmy zwykłymi fankami, teraz normalnie z nimi gadamy. Najbardziej mnie dziwi fakt, że chłopcy zapraszają nas do domu, na wycieczki, robią niespodzianki. Znamy się jedynie kilka dni, a oni tak od siebie zaufali nam jak mało kto. Caroline opowiadała mi przez całą noc jaki to wspaniały jest Niall. Było to dość dziwne, że całują się od chyba samego początku znajomości a przecież nie są ze sobą i nie znają się w 100 procentach. Wstałam o godzinie 12.10. Caroline jeszcze sobie smacznie spała, postanowiłam jej nie budzić. Chwyciłam swoją torbę z ubraniami i weszłam do łazienki. Obmyłam swoją twarz zimną wodą kranową i upięłam włosy w niedbały kok. Pociągnęłam zamek z torby, wyciągnęłam zawartość i przyglądałam się z niedowierzaniem. Wszystkie ciuchy nie nadawały się nawet do spania. Wyszłam z łazienki z zawiedzioną miną. Podeszłam do ubrań które wczoraj kupiłyśmy, ubrałam się w nie, ale coś mi nie pasowało. Aha no tak te nasze zielone dłonie, to znaczy teraz już limonkowe. Moje myśli przerwała Carole która właśnie opuszczała łóżko. Puściłam jej ciepły uśmiech, odwzajemniła go po czym chwyciła zakupione ubrania i weszła do łazienki. Minęła godzina 13. Caroline opuściła ją. Wyglądała niesamowicie. A te łososiowe spodnie tylko podkreślały jej szczupłe, długie nogi. Zeszłyśmy razem na parter domu. Otworzyłyśmy lodówkę i pochwyciłyśmy resztki z wczoraj. Skonsumowałyśmy wszystko co do okruszka, pobiegłyśmy na górę chwytając potrzebne rzeczy i opuściłyśmy dom. W naszym mieście mianowicie Sheffield świeciło słońce. Idealna pogoda na spacer. Ruszyłyśmy w stronę parku. Nagle zaczęli podbiegać do nas jacyś ludzie pstrykając nam zdjęcia. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam co się teraz dzieje. Nagrywali wszytko co powie Caroline, zadawali jej pytania : ''Kim jesteś?'', ''Czy spotykasz się z kimś z One Direction?'' itp. To było straszne! Przepchałyśmy się przez tłum ludzi i pobiegłyśmy czym prędzej do mojego domu.
-Co to było?! - Spytałam przyjaciółkę. Ona zdyszana próbowała złapać oddech.
-Wczoraj zrobili nam zdjęcie.... Znaczyy... - Poganiałam Carole - ....W kawiarni....ja... Niall i Zayn. - Zakończyła wyjęła butelkę wody z torebki i jednym ruchem przystawiła je do ust. Nic z jej paplaniny nie rozumiałam. Spojrzałam na nią ''spod byka'', wskazała mi abym usiadła. Opowiedziała mi wszytko co się wydarzyło w kawiarni, kiedy ja spędzałam ten czas w innym miejscu.
-I pewnie nasze zdjęcie widnieje teraz na pierwszej stronie pewnych gazet bądź w internecie... - Zrobiła podkówkę i pogłębiła się w smutku.
-To ja skocze do kiosku. Do tego za rogiem. Przecież mnie nie znają i nie widzieli jedynie w twoim towarzystwie, ale nie mają pewnie takie dobrej pamięci.- Uśmiechnęłam się ciepło i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz chwyciłam kurtkę i wybiegłam z domu.....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I nareszcie 12 rozdział. Przepraszam bardzo za tak długą nieobecność, ale wiadomo nie miałam weny....
Spróbuję częściej poświęcać czas na bloga OBIECUJĘ!!!
Myślę, że aż tak bardzo nudny to ten rozdział się nie okazał. Postanowiłam także zmienić czcionkę na zwykłą bo ona lepiej po prostu wygląda :) Pozdrawiam i mam nadzieję, że nadal czytacie ^^


Chłopcy na pocieszenie :*