sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 12.

*Oczami Caroline*

Pod domem Alex byłam już po paru minutach. Al stała tam troszkę zziębnięta, na jej bladej twarzy widniały widoczne już chyba ze 100 metrów rumieńce. Stanęłam samochodem przed bramą, Alex szybkim ruchem wsiadła do środka, usiadając obok mnie z przodu. 
-Zimno tam? - zachichotałam 
-Nie ciepło, z ciepła się trzęsę- zaśmiała się
Ruszyliśmy z powrotem do mojego domu. Wydawało mi się, że w zaledwie 2 minut znajdowałyśmy się na moim podjeździe. Wysiadłyśmy z auta i weszłyśmy do domu. Rozebrałyśmy się w przedpokoju po czym pojawiłyśmy się w moim pokoju. Mój pokój wyglądał tak: KLIK. Zrzuciłyśmy wszystkie zbędne rzeczy na fotel, stojący w kącie. Zostawiłam Alex samą w moich czterech ścianach, zaszłam na dół po jakieś przekąski. Otworzyłam lodówkę lecz w niej nic szczególnego się nie znajdowało. Widocznie posmutniałam, na mojej twarzy pojawiła się podkówka. No cóż nie pozostało mi nic innego jak znowu wsiąść w samochód i pojechać na zakupy. Powolnym krokiem stawiałam swoje stopy na schodkach prowadzących na pierwsze piętro. Otworzyłam drzwi Alex leżąc na łóżku spoglądając na pulpit mojego turkusowego laptopa zwróciła wzrok w moją stronę.
-Przepraszam, ale...... - Oczy Al zwiększały się coraz bardziej. Doczekiwały się kontynuacji zdania.
-Muszę jechać na zakupy, moja mama chyba zapomniała doładować lodówkę - Zaśmiałam się. Przerażone oczy Alex stopniowo wracały do poprzedniego stanu.
-Jadę z tobą! - Rzuciła chwytając nasze rzeczy z fotela. Wybiegła z pokoju szybciej niż do samochodu kiedy po nią przyjechałam.
Uwielbiała chodzić po jakichkolwiek sklepach, zaczynając od spożywczych kończąc po komputerowych bądź mechanicznych. Kochała ze mną spędzać czas, czy to była 3.00 w nocy czy też 15.00 po południu. Wybiegłam z pokoju, Al czekała na mnie już z kluczykami w ręce w samochodzie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wsiadłam za kierownicę i ruszyliśmy w stronę najbliższej galerii handlowej.


*2 godziny później*


Wybiła godzina 23.00 . Musieliśmy opuścić naszą ukochaną galerię handlową, z powodu tak późnej godziny. No cóż, wyszłyśmy jak to bywa, kiedy jestem na zakupach z Alex obładowane kolorowymi reklamówkami. Każdy kto obok nas przechodził chichotał zaraz po spojrzeniu na nas kątem oka. Wyglądaliśmy jak wielbłądy idące przez Saharę. Opuściłyśmy budynek, wpakowałyśmy do bagażnika zakupy, usiadłyśmy w środku i ruszyłyśmy do domu. Na podjeździe ukazałyśmy się już po ok. 10 minutach. Wyjęłyśmy reklamówki z zakupami i weszłyśmy do środka. Rozebrałyśmy się  i szybko pobiegłyśmy po schodach na górę. Otworzyłyśmy drzwi i dosłownie rzuciłyśmy się na zawartości naszych reklamówek. Alex kupiła sobie : czarną bluzkę, złoty naszyjnik z perłą, perłową bransoletkę do zestawu, turkusowe spodnie, zielonkawe krótkie spodenki przewiązane wokół bioder różowiutką wstążeczką oraz czerwoną bandankę. Ja natomiast : łososiowe rurki, zielone szpilki, niebieską bluzkę z krótkim rękawem, srebrny naszyjnik oraz białą bokserkę. Z naszych twarzy nie znikały szczere uśmiechy. Spakowałyśmy swoje zakupy z powrotem do reklamówek.
-Mogłabym? - spytała Alex wskazując na drzwi łazienki
-Jasne! Nie krępuj się! - Dodałam lekko popychając ją w stronę brązowych drzwi
Alex chwyciła swoją torbę i poszła do łazienki. Ja za ten czas ogarnęłam troszeczkę pokój. Chwyciłam torby z jedzeniem, zeszłam z nimi do kuchni, rozpakowałam i zrobiłam nachos, sałatkę, koktajle oraz czekoladowy torcik który kupiłyśmy po drodze w cukierni mojej cioci. Pobiegłam z wszystkim na górę po schodach do mojego pokoju. Alex stała już w pełni gotowa w swojej piżamce: KLIK.
-Co tak długo?! - podbiegła do mnie wyrywając mi wszystkie produkty z rąk, wyglądała jak wielki, drapieżny lampart lub inne zwierze.
Podeszłam w stronę komody, wyjęłam piżamę i weszłam do łazienki. Zmyłam resztki makijażu, rozpuściłam włosy i wzięłam kąpiel. Po zakończeniu przyjemności jaką każdemu ona daje na moje ciało zarzuciłam KLIK tą piżamę, rozczesałam swoje długie włosy po czym wyszłam z łazienki. Spojrzałam na Al na jej twarzy widniało rozbawienie które bezskutecznie próbowała zatuszować tylko lekkimi uniesionymi kącikami ust.
-Co cię tak bawi? - Na te pytanie Alex już nie wytrzymała i wybuchła jak bomba zaraźliwym śmiechem. Ja również zaczęłam chichotać patrząc na wijącą się ze śmiechu przyjaciółkę na łóżku.
Po jakiś 10 minutach troszkę uspokoiła się, popatrzała na mnie i wskazała abym zerknęła na swoje dłonie. Spojrzałam na siebie, miałam ochotę zacząć piszczeć. Wyglądałam jak jakiś ufoludek. Moje całe dłonie były zielone. Alex wybuchnęła ponownie śmiechem wraz ze mną. Poczułam jak po moim policzku spływa jedna, samotna łza. Nie była ona wywołana ze smutku, żalu lub tym podobne, była to łza rozbawienia. Po około 5 minutach przestałyśmy się naśmiewać ze mnie.
-Co ja takiego zrobiłam, że mam dłonie jak ufoludek? - Zapytałam przyjaciółkę. Ta zerknęła na mnie. Pobiegła do łazienki. Przyszła z jakimś niebiesko-szarym pojemnikiem.
-Nie chwytałaś czasami mojej farby do malowania ściany którą kupiłam po drodze? - Spytała z bananem na twarzy.
-Nieee... chociaż czekaj, gdzie on leżał? - Moje oczy powiększały się z każdym wymówionym słowem. Alex podparła swoją głowę dłonią, zrobiła minę a'la' ćpun. Wyglądała jak idiota.
-Leżała przy wannie geniuszu - Nadal podpierała się dłonią lecz zmieniła wyraz swojej twarzy. Otworzyła oczy na ''oścież'', usta utworzyła w płaską linię leżąc na łóżku.
-Przypomniałam sobie jak to było. Ta farba leżała przed moim szamponem. A pojemnik tego specyfiku był oblany tym zielonym paskudztwem. - Zaśmiałyśmy się. - Więc poczekaj... - rozbawienie zamilkło - ....skoro ja mam zielone ręce po pochwyceniu tego pojemnika, a ja go umyłam.... - Al spojrzała na swoje dłonie.
-Aaaaaa!!! - Krzyczała, chyba tak głośno, że wszystkich sąsiadów obudziła. Zatkałam jej usta ręcznikiem. Przecież była godzina 00:10. Alex uspokoiła się lecz zaczęła chichotać jak idiota.
-Idiotko! - Powiedziałam zatykając jej usta ręcznikiem. Al zaczęła jeszcze głośniej się śmiać, spadając na podłogę.
Zaczęłyśmy się śmiać jak głupie. Przecież był to zabawny widok. Patrząc jak Alex bije sobie guza na czole. Momentalnie na jej buzi pojawiała się coraz większa górka. Al wstała z podłogi ruszając do lustra. To co zobaczyła przeraziło ją bo przecież jak powiedziała :''Jak ja się teraz ludziom pokaże?!! '' - Łkała.
-Nie panikuj od czego są kosmetyki? - Zafalowałam zabawnie brwią co pocieszyło nieco przyjaciółkę.

*Następnego dnia rano*

*Oczami Louis'a*

Wszyscy oprócz Harry'ego zerwali się dość niespotykanie wcześnie, bowiem o godzinie 10.Naprawdę rzadko się zdarza abyśmy wstali z łóżek bez poganiania i narzekania Paula który musiał nas siłą wyrzucać z pod cieplutkiej pierzyny. Kiedy opuściłem swój pokój już cały przygotowany czyli miałem założony t-shirt z białym tłem a na nim niebieskie paski ułożone pionowo, zwykłe spodnie jeansowe, oczywiście bielizna oraz uczesany i jakby gotowy do wyjścia. Opuściłem swój pokój przedostatni, dostałem się do kuchni, otworzyłem lodówkę i pochwyciłem jednym, zwinnym ruchem marchewkę. Niall był ubrany w białą koszulkę, jeansowe spodnie i wyperfumowany tak, że czuć go już z 100 km. Liam miał na sobie zielonkawą koszulkę z napisem ''Daddy'' którą kupiliśmy mu wspólnie podczas pobytu w Ameryce oraz zwykłych spodniach. Zayn przyszedł ostatni, nie miał żadnej koszulki na sobie jedynie dresowe spodnie. Liam coś pichcił w kuchni nam na śniadanie bo przecież gdyby tego nie zrobił Niall goniłby go z łyżką w ręce, co pewnie i tak zrobi, ponieważ uwielbia straszyć naszego Daddy'ego. Minęła 1 godzina.
Harry zszedł na dół usiadł obok mnie. Był ubrany w koszulę w kratę oraz czarne spodnie. Wraz z pozostałymi chłopakami ''obdarowywaliśmy się'' wzrokiem. Spoglądaliśmy na siebie. Siedzieliśmy w zupełnej ciszy, nikt nie chciał zmuszać do mówienia Harry'ego.
-To jak się czujesz? - Zapytał bez żadnego skrępowania Niall pakując w usta widelec z jajecznicą do  ust. Patrzeliśmy na niego z wyrzutem. On jedynie wzruszył ramionami i jadł dalej.
-Dobrze a co? - Odparł z uśmiechem Harry. Był rozpromieniony mimo tego co wydarzyło się pomiędzy nim a Alex.
Na tą odpowiedź prawie każdy zrobił oczy i przestał jeść <oczywiście nie Niall>. Harry zrobił w naszą stronę dziwną minę i nie czekając na naszą reakcję kontynuował śniadanie.

*Oczami Alex*


Czułam się podle. Wszystko przez tą malutką sprzeczkę która przydarzyła się mi i Harry'emu poprzedniego dnia. Gdyby nie Caroline dawno bym już siedziała w jakimś kącie cicho popłakując. Jak każda dziewczyna na zewnątrz jestem silna, odważna co do przyszłości lecz w środku krucha, delikatna, uczuciowa. Wczorajsza noc była świetna. Może nie spałyśmy wystarczająco dużo, bo jak można wyspać się polegując w łóżku zaledwie 2/3 godziny? Zeszłej nocy było na maksa zabawnie. Próbowałyśmy zmyć zielony odcień ze skóry dłoni różnymi specyfikami lecz bezskutecznie, nic to nie dawało, biłyśmy się poduszkami, jadłyśmy różne przysmaki, obgadywałyśmy chłopców, rozmawiałyśmy, robiłyśmy sobie fryzury itp. Jednym słowem wszystko co się robi na babskich imprezach. Jednak najbardziej zajęło nam czas rozmowy na temat tego co się teraz dzieje, bo przecież niedawno nie znałyśmy One Direction jedynie z internetu, gazet. Rozmarzałyśmy o naszych spotkaniach z nimi, jak to każda fanka. A teraz, znamy ich tak osobiście. Tak prywatnie. To było coś fantastycznego myślałam, że śnię. Byłyśmy zwykłymi fankami, teraz normalnie z nimi gadamy. Najbardziej mnie dziwi fakt, że chłopcy zapraszają nas do domu, na wycieczki, robią niespodzianki. Znamy się jedynie kilka dni, a oni tak od siebie zaufali nam jak mało kto. Caroline opowiadała mi przez całą noc jaki to wspaniały jest Niall. Było to dość dziwne, że całują się od chyba samego początku znajomości a przecież nie są ze sobą i nie znają się w 100 procentach. Wstałam o godzinie 12.10. Caroline jeszcze sobie smacznie spała, postanowiłam jej nie budzić. Chwyciłam swoją torbę z ubraniami i weszłam do łazienki. Obmyłam swoją twarz zimną wodą kranową i upięłam włosy w niedbały kok. Pociągnęłam zamek z torby, wyciągnęłam zawartość i przyglądałam się z niedowierzaniem. Wszystkie ciuchy nie nadawały się nawet do spania. Wyszłam z łazienki z zawiedzioną miną. Podeszłam do ubrań które wczoraj kupiłyśmy, ubrałam się w nie, ale coś mi nie pasowało. Aha no tak te nasze zielone dłonie, to znaczy teraz już limonkowe. Moje myśli przerwała Carole która właśnie opuszczała łóżko. Puściłam jej ciepły uśmiech, odwzajemniła go po czym chwyciła zakupione ubrania i weszła do łazienki. Minęła godzina 13. Caroline opuściła ją. Wyglądała niesamowicie. A te łososiowe spodnie tylko podkreślały jej szczupłe, długie nogi. Zeszłyśmy razem na parter domu. Otworzyłyśmy lodówkę i pochwyciłyśmy resztki z wczoraj. Skonsumowałyśmy wszystko co do okruszka, pobiegłyśmy na górę chwytając potrzebne rzeczy i opuściłyśmy dom. W naszym mieście mianowicie Sheffield świeciło słońce. Idealna pogoda na spacer. Ruszyłyśmy w stronę parku. Nagle zaczęli podbiegać do nas jacyś ludzie pstrykając nam zdjęcia. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam co się teraz dzieje. Nagrywali wszytko co powie Caroline, zadawali jej pytania : ''Kim jesteś?'', ''Czy spotykasz się z kimś z One Direction?'' itp. To było straszne! Przepchałyśmy się przez tłum ludzi i pobiegłyśmy czym prędzej do mojego domu.
-Co to było?! - Spytałam przyjaciółkę. Ona zdyszana próbowała złapać oddech.
-Wczoraj zrobili nam zdjęcie.... Znaczyy... - Poganiałam Carole - ....W kawiarni....ja... Niall i Zayn. - Zakończyła wyjęła butelkę wody z torebki i jednym ruchem przystawiła je do ust. Nic z jej paplaniny nie rozumiałam. Spojrzałam na nią ''spod byka'', wskazała mi abym usiadła. Opowiedziała mi wszytko co się wydarzyło w kawiarni, kiedy ja spędzałam ten czas w innym miejscu.
-I pewnie nasze zdjęcie widnieje teraz na pierwszej stronie pewnych gazet bądź w internecie... - Zrobiła podkówkę i pogłębiła się w smutku.
-To ja skocze do kiosku. Do tego za rogiem. Przecież mnie nie znają i nie widzieli jedynie w twoim towarzystwie, ale nie mają pewnie takie dobrej pamięci.- Uśmiechnęłam się ciepło i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz chwyciłam kurtkę i wybiegłam z domu.....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I nareszcie 12 rozdział. Przepraszam bardzo za tak długą nieobecność, ale wiadomo nie miałam weny....
Spróbuję częściej poświęcać czas na bloga OBIECUJĘ!!!
Myślę, że aż tak bardzo nudny to ten rozdział się nie okazał. Postanowiłam także zmienić czcionkę na zwykłą bo ona lepiej po prostu wygląda :) Pozdrawiam i mam nadzieję, że nadal czytacie ^^


Chłopcy na pocieszenie :*





  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz