piątek, 29 marca 2013

Rozdział 15.

*Oczami Harry'ego*

-No szybciej chłopaki! Bo się jak zwykle spóźnimy! - Krzyczał z dołu Liam. Nie miałem ochoty dzisiaj się wypowiadać jak zwykle w jakimś głupim wywiadzie, podpisywać kolejne miliony płyty czy coś tam. Nie, dzisiaj chciałbym teraz jak zwykły człowiek położyć się do łóżka i rozmyślać nad dręczącymi go problemami życia... Ubrałem biały t-shirt, zwykłe czarne spodnie oraz białe conversy. Narzuciłem na swoje ciało cząsteczki moich ukochanych perfum i zszedłem na dół. Chłopcy byli gotowi. Spoglądali na mnie jak na jakiegoś przybłędę, kiedy ja naprawdę cierpiałem... Wyszliśmy bez słowa. Wsiedliśmy do mojego samochodu i po jakiś 15 minutach znaleźliśmy się pod budynkiem w którym ma odbyć się wywiad. Szliśmy za Paul'em przez długi, ciemny korytarz. Uchyliliśmy czarne, ciężkie drzwi i usiedliśmy na kremowych, skórzanych fotelach. Wystrój tego pomieszczenia dość mi się podobał. Było zarówno elegancki jak i tajemniczy. Na pierwszy rzut oka można było zaznaczyć, że właściciel musiał wydać dość sporą ilość pieniędzy na projektanta wnętrz. W pokoju panowała cisza. Chłopcy jedynie spoglądali na mnie kątem oka. Zauważyłem to mimo, iż moja głowa już od jakiejś 1 minuty wisiała bezwładnie ku dole. Nagle znikąd pojawiła się szczupła kobieta. Na oko około 24 lat, ubrana była w szarą marynarka, czarnymi szpilkami oraz  spódniczką dosięgającą kolan. Jej długie, blond włosy opadały na jej długie plecy. Nie zwracałem na nią uwagi, ciągle moje myśli zajmowała jedna, wyjątkowa osoba...

*Oczami Caroline*

Wczorajszej nocy musiałyśmy się nieźle wyszaleć skoro obudziłyśmy się o godzinie 10 na podłodze. Jest sobota. Tak, tak chyba dobrze przeczytałam na kalendarzu. Przekręciłam głowę w prawo i spojrzałam w okno. Padał deszcz ze śniegiem, ale przecież jest 28 stycznia 2012. < Muszę zmienić datę bo jakoś mam teraz do niej wenę :). >, więc cóż chcieć od stycznia? Wstałam z podłogi i wyjęłam jakąś bluzkę z napisem ''dreams'' oraz jakiś dres. Weszłam do łazienki wykonałam poranne czynności i wyszłam. Alex już nie spała czekała na swoją kolej. Weszła do łazienki a ja upięłam włosy w niedbały kucyk. Zeszłam do kuchni i przygotowałam najprostsze tosty. Położyłam posiłek na stół w jadalni, usiadłam na siedzeniu i zajadałam się tostami. Po jakiś 5 minutach dosiadła się Alex i rozpoczęła konsumować śniadanie. Siedziałybyśmy w ciszy gdyby nie mój nowy sąsiad puszczający na maksa jakieś durne piosenki. Po zakończeniu śniadania pozmywałam naczynia i usiadłyśmy na kanapie. Włączyłyśmy jakąś starą stację telewizyjną i z zanudzonym wzrokiem wpatrywaliśmy się w średniowieczne postacie. Usłyszałam dzwonek do drzwi, natychmiast zerwałam się na równe nogi i zamierzyłam w kierunku drzwi. Uchyliłam je lekko i wyjrzałam kto miał zamiar mnie nachodzić. Był to Mark... Były Alex. Nienawidziłam go, to przez niego moja przyjaciółka popadła w depresję. Siedziała miesiącami w swoim pokoju, rzadko kiedy się z nią widywałam. Był pijany. Można to było dostrzec już na pierwszy rzut oka, ledwo trzymał się na nogach. Nie zwracając na mnie uwagi wszedł do mojego domu i podszedł szybkim krokiem do Alex. Pochwycił jej nadgarstki i zacisnął w swoich pięściach. Podbiegłam do nich próbując go jakoś uspokoić. Krzyczałam, uderzałam go pięściami w plecy. Nie zwracał uwagi na moje poczynania. Alex jakoś wyrwała się z uścisku chłopaka i wymierzyła mu z otwartej dłoni prosto w prawy policzek. Nie powiem moja przyjaciółka miała dość dużo siły. Uciekła czym prędzej do góry, a Mark wyszedł jakby nic się nie stało z mojego domu. Zaraz po jego wyjściu Alex zeszła i usiadła na fotelu.
-Kiedy on mi da wreszcie spokój? - Powiedziała zdenerwowana.
-Może wkońcu mu przejdzie... - Spojrzałam na nadgarstki przyjaciółki., były  całe czerwone. Alex zwróciła na nie wzrok i lekko dotknęła.
-Nie bój się to nic nie boli... - Uspokajała mnie Alex. Nie chciałam jej uwierzyć jednak uległam po jej ślicznym wzroku....

*Oczami Liama*

-Wkońcu! - Zaczął krzyczeć zmęczony wywiadem Louis wdychając świeże powietrze.
-Jeszcze tak ciężkiego wywiadu to nie mieliśmy.... - Rzucił Harry. Zwróciłem na niego swój wzrok, jego twarz momentalnie opadła ku szaremu chodnikowi na którym staliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. Po 15 minutach już stanęliśmy przed drzwiami wejściowymi. Jak dzika zwierzyna rzuciliśmy się na czerwoną kanapę. Harry jedynie powędrował do swojego pokoju. Ruszyłem za nim. Lekko zapukałem w drewniane drzwi i nie czekając na odpowiedź wszedłem do środka. Usiadłem na łóżku zaraz obok Hazzy. 
-Co się stało? - Spytałem troskliwie przytulając mojego przyjaciela. Wtulił się jeszcze bardziej. Poczułem jak pojedyńcze łzy Harry'ego wsiąkają w moją bluzkę. Po jakiś 5 minutach się uspokoił. Przetarł twarz i położył się na łóżku.
-Ja tak już dłużej nie mogę... - Znowu jedna samotna łza spłynęła po jego twarzy. 
-Czego nie możesz? - Spytałem łagodnie.
-Tego wszystkiego... - Podniósł się energicznie. - Zresztą ty tego nie zrozumiesz. - Ponownie jedna mokra smuga pozostała na bladej twarzy Harry'ego. 
-Powiedz... - Przetarłem dłonią po policzku przyjaciela. 
-Caroline...- Otworzyłem szeroko oczy.
-Co się z nią stało? - Spytałem z niedowierzaniem.
-Mówiłem, że tego nie zrozumiesz.... - Ukrył twarz między dłońmi. - ... Ja-ja-ja.....ją kocham... - Jąkał się.
-Nie bój się wszystko będzie dobrze... Może ona też odwzajemnia twoje uczycie tylko to ukrywa? - Próbowałem jakoś go pocieszyć, ale sam byłem w szoku. 
-Widziałeś jaka jest zakochana w Niall'u ?! Nie mógłbym mu odbić dziewczyny! - Zaczął ściskać dłoń ze złości. 
-Nie martw się przejdzie ci, a zresztą znajdziesz kogoś lepszego... - Powiedziałem.
-Nikt nie zastąpi jej miejsca w moim sercu.! Słyszysz? Nikt... - Teraz już się rozkleił. Wstałem i chciałem już wyjść, jednak Harry mi na to nie pozwolił. 
-Tylko nikomu nic nie mów... Proszę. - Pokiwałem na zgodę i zszedłem do chłopaków. Harry naprawdę wyglądał na zakochanego, tylko jak mu pomóc w tej sytuacji?...

*2 godziny później*
*Oczami Alex*

Rodzice Caroline powinni już ty być bardzo dawno. Wraz z przyjaciółką niecierpliwie czekaliśmy na jakikolwiek znak ich życia. Była już godzina 22:38. Siedziałyśmy niespokojnie w kuchni. Kiedy nagle mój telefon zaczął wibrować. Natychmiast odebrałam. Myślałam, że to rodzice Caroline nie mogący się do niej dodzwonić. Myliłam się, był to Liam. Chciał, abyśmy do nich jutro przyjechały. Zgodziłam się i rozłączyłam.
-Słuchaj... A może zostają tam jeszcze na 1 dzień? Niepotrzebnie się tak denerwujemy. Chodź pójdziemy się położyć. Jutro napewno obudzimy się a twoja mama jak zwykle będzie robić swoje przepyszne naleśniki z nutellą. - Uśmiechnęłam się serdecznie w stronę Caroline. Chyba ją uspokoiłam, bo posłusznie wstała i poszła pod prysznic. Weszłam po ciemnych schodach na górę i pojawiłam się w pokoju przyjaciółki. Usiadłam na podłodze i spokojnie czekałam na swoją kolej do łazienki. Usłyszałam dźwięk telefonu Carole, bo jak zwykle zostawiła go byle gdzie. Posłusznie wstałam i odebrałam. Byli to rodzice Caroline. Wyjaśnili mi dokładnie dlaczego ich jeszcze nie ma w Sheffield i kiedy mają zamiar się pojawić w domu. Pożegnałam się grzecznie i wróciłam do poprzedniej czynności. Po około 15 minutach otworzyły się drzwi a zza nich pojawiła się Caroline owinięta miętowym ręcznikiem.
-Kto dzwonił? - Spytała grzebiąc w jednej z półek. Wyjęła niebieskie spodenki w kratkę oraz idealnie dopasowaną szarą bluzkę.
-Twoi rodzice. - Odpowiedziałam. Automatycznie jej głowa została skierowana ku mojej twarzy. Jej oczy wyczekiwały kontynuacji, obawiała się chyba najgorszego, bo z jej dłoni wypadły wcześniej przygotowane ubrania. -Nie bój się, nic im się nie stało. Zatrzymali się w Polsce, w waszym domu i planują cię tu zostawić. - Zaczęłam się śmiać. Mina mojej przyjaciółki wyglądała mniej więcej WTF?! Myślałam, że pęknę ze śmiechu. Kiedy się uspokoiłam wyjaśniłam jej, że postanowili odwiedzić jej rodzinę, chcą tu wrócić dopiero za 5 dni i zostawiają w jej rękach dom. Kazali tez przekazać, aby się tak o nich nie martwiła. Po przekazaniu jej wiadomości chwyciłam wcześniej przygotowane ubrania i poszłam wziąć kąpiel. Wyszłam po około 45 minutach. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę 00:37. Nie chcąc znowu obudzić się tak późno poszłyśmy od razu spać...

*Rano godzina 8.30*
*Oczami Harry'ego*

Znowu nieprzespana noc. Kolejny sen jakby wyglądał mój poranek u boku tej jedynej, tej która zawładnęła mój umysł, ciało, myśli... Każdy jej najmniejszy ruch to dla mnie bajka która mogłaby nie mieć końca. Jednak to wszystko wydawało mi się nierealne. Ja i ona. Piękna księżniczka która czekała na swojego księcia, który nie potrafił znaleźć drogi do jej zamku. Ktoś go zastąpił znalazł mapę i mu ją odebrał, a ona nie wiedząca o uczuciach drugiego przyjęła pierwszego... - Takie rozmyślenia zajmowały moją głowę codziennie odkąd zobaczyłem Caroline. Leżałem na swoim łóżku. Otulony ciepłą kołdrą bez nikogo, sam samiutki jak palec. Wpatrywałem się w kropelki deszczu spływające po szybie. Były smutne, tak jak ja. W pewnym sensie opisywały mnie. Same, smutne, bez radości... - Z moich rozmyśleń wyrwał mnie mój najlepszy kumpel, Louis. Wbiegł bez pukania do mojego pokoju i skakając  po moim łóżku krzyczał: ''Bódź się królewiczu Harry!''. Jak na skazanie wyszedłem spod kołdry i zawlokłem się do łazienki. Wykonałem poranne czynności i ubrałem się w jakiś szary t-shirt i czarne spodnie. Zszedłem na dół i pochwyciłem jedynie jabłko. Wziąłem gryza i zwróciłem wzrok na chłopców zajadających pizze.
-Fast food'y o poranku? - Spytałem gryząc kawałek jabłka.
-Czemu nie? Tylko to mieliśmy w lodówce. - Powiedział Niall. Przewróciłem oczami i poszedłem ze smutkiem na górę. Słyszałem kroki za moją osobą lecz nie przywiązywałem do tego wagi. Wszedłem do swojego ''królestwa'' i usiadłem na swoim nie pościelonym łóżku. Usłyszałem skrzyp drzwi, nie wiem czemu, ale to lubiłem. Zobaczyłem w nich mojego najukochańszego, głupiego przyjaciela który mnie rozumiał i nigdy nie mogłem przed nim niczego ukryć. Przekręcił głowę na lewą stronę i pewnym krokiem podszedł do mnie. Usiadł na moim łóżku.
-Oj, oj loczku... - Powiedział Lou przyciskając moją głowę do swojej klatki piersiowej.
-Słucham?! - Powiedziałem lekko oburzony próbując oderwać swoją głowę od przyjaciela.
-Co ci leży na wątrobie? No już wyżalaj się wujkowi Tomlinsonowi... - Powiedział klepiąc mnie no udzie.
-A co cię to obchodzi? - Spytałem unosząc brew ku górze ze smutkiem na twarzy.
-Posłuchaj loczek! Nie wyjdę z tego oto pokoju... - Powiedział wskazując na każdą ze ścian. -... Dopóki szanowny pan Styles nie powie swojemu przyjacielowi co mu siedzi na wątrobie. - Dodał z oburzeniem krzyżując dłonie na klatce piersiowej...
-No dobra! Wygrałeś... - Powiedziałem biorąc głęboki wdech, z wyrazem twarzy jakby ktoś mnie właśnie skazywał na najgorsze. - Nie wiem jak ci to powiedzie.... - Nie dokończyłem, bo Lou mi przerwał.
-Wiem zakochałeś się w Caroline. - Powiedział triumfalnie. Z wrażenia moje oczy szeroko się otwarły.
-Skąd.... - Nie dokończyłem.
-Jestem twoim przyjacielem wiem o tobie więcej niż ty sam o sobie. Nie trudno rozszyfrować, że twoje dziwne zachowanie było spowodowane Caroline. Za każdym razem kiedy ona wraz z Niall'em się przytulała ty uciekałeś, bądź płakałeś w swoim pokoju. Nie jestem taki głupi jak wyglądam. - Pukał się palcem w czoło, pokazując szereg białych ząbków. Wziąłem wielki, ciężki wdech. Przełknąłem ślinę.
-I co mam teraz zrobić? - Spytałem. Lou odwrócił swoją twarz ku mojej...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wkońcu rozdział 15. ^^ Coś tak jakoś weny nie mam, no cóż. Przepraszam za błędy i wszystko co tu jakoś nie pasuje. Dziękuję za wszystkie odwiedziny i ogólnie. Czekam na komentarze. :)
Chyba nikt by się nie spodziewał takiego zwrotu akcji, jednak to nie wszystko szykujcie się na więcej :D
Pozdrawiam Mrs. Styles. :) Ps. Zmieniłam nazwę ze względu na moją najukochańszą przyjaciółkę :))


Kocham tego gifa! <33 *.* 


Piękna pobudka śpioszka Niall'a przez Zayn'a. *.*

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 14.

*Oczami Caroline*

Obudziłam się o godzinie 14.00. Troszkę mnie zdziwiło, że pomimo wypiciu około 6 piw nie boli mnie dzisiaj głowa ani nie wzbiera na wymioty. Otworzyłam oczy, ujrzałam kremowe ściany, wystraszyłam się. Ze wczorajszej nocy pamiętam tylko troszkę, a później wielka pustka. Przekręciłam głowę w prawo i zobaczyłam ślicznie śpiącego blondaska. Był wtulony we mnie i bez koszulki. Spojrzałam na siebie, ubrana byłam jedynie we kremową bieliznę. Nie chcąc obudzić obudzić słodko śpiącego Irlandczyka postanowiłam nawet się nie ruszać. Tylko bardziej przytuliłam się do Nialla i usnęłam. 

*Oczami Alex*

Była godzina 14.30. Otworzyłam oczy i rozpoznałam pokój Harrego. Przekręciłam głowę w lewo i zobaczyłam loczka głośno chrapiącego i przekręconego na lewy bok. Przytuliłam się do niego, położyłam rękę na jego torsie. Harry się przebudził bo odrzucił moją rękę w moją stronę. Wstał i wszedł do łazienki. Gdy tylko się lekko podniosłam doznałam wielkiego bólu w głowie. Położyłam się z powrotem na łóżko. Po jakiś 10 minutach Harry wyszedł z łazienki. Nawet na mnie nie spojrzał. Nawet pieprzonego dzień dobry nie wykrztusił. To bolało. Nie wiedziałam o co mu chodzi, raz się ze mną całuje a następnie mnie tak traktuje.
Z wielkim bólem wstałam i ubrałam się w ubrania z poprzedniego dnia. I nie patrząc na Harrego opuściłam z wielkim hukiem sypialnie w której spałam. Przeszłam korytarz. Zauważyłam, że drzwi z pokoju Nialla są uchylone, więc podeszłam do nich i lekko je pociągnęłam do siebie. Carlitta i blondasek smacznie sobie spali wtuleni w siebie, uśmiechnęłam się w ich stronę i zamknęłam drzwi. Zeszłam na dół i wyjęłam z torebki Carole wodę, którą za jednym łykiem opróżniłam co do kropli. Usiadłam na krześle przy blacie w kuchni i siedziałam tam nic nie robiąc, wgapiając się w ściany.

*30 minut później*

*Oczami Caroline*

Podniosłam powieki, spojrzałam na wskazówki zegara, wskazywały godzinę 15.00. Spałam wtulona w tors Nialla. Cudnie pachniał, ale to już szczegół. Przeniosłam swoją głowę na prawy bok. Irlandczyk już nie spał, patrzał na mnie tymi swymi cudownymi, niebieskimi tęczówkami, w których w każdej chwili tonęłam bardziej. 
-Dzień dobry. - Powiedział blondasek całując mnie w czoło, uśmiechając się przy tym.
-Dzień dobry. - Odpowiedziałam oddając pocałunek lecz w policzek. 
-Pamiętasz może coś ze wczoraj? - Spytałam przytulając się do jego torsu.
-Niestety nie, ale Liam będzie pamiętał. - Cmoknął mnie delikatnie w usta. Przytuliłam się do niego bardziej, on owinął mnie swoimi ramionami. 
Może już to wspomniałam, ale ja byłam jedynie w kremowej bieliźnie a on w ciemnych bokserkach. Przewrócił mnie na plecy i zaczął łaskotać. Próbowałam ukryć swój śmiech aby nie pobudzić reszty skacowanych domowników. Nie udawało mi się to i śmiałam się coraz głośniej. Biegaliśmy, rzucaliśmy się na siebie, ogólnie świetnie się bawiliśmy w jego pokoju. Wkońcu drzwi się uchyliły a tam skacowany Zayn ledwo trzymający się na nogach. W samych bokserkach a na górę zarzucone jedynie jakaś cienka narzutka.  
-Możecie być ciszej.... głowa mi pęka... - Trzymając szklankę z wodą a w niej musującą tabletkę wygłaszał swój monolog. 
-Okey Dj Malik. - Rzuciłam. On przytaknął i biorąc łyk napoju opuścił pokój Nialla. 
Położyliśmy się na łóżku. Irlandczyk zaczął wodzić swym palcem bo moim brzuchu kreśląc na nim różne kształty. Rozmawialiśmy o niezbyt ważnych rzeczach. Po około 15 minutach zaczęłam ubierać swoje ciuchy, lecz Nialler chwycił mój nadgarstek i położył swoją koszulkę i bokserki obok mnie.
-Ale ja.... - Nie dokończyłam bo Irlandczyk przyłożył swój palec na moich ustach.
-Nic nie mów tylko idź się kąpać. - Wskazał palcem na drzwi łazienki, musnęłam jego policzek i poszłam wypełnić ''jego rozkaz''. Po jakiś 10 minutach opuściłam pomieszczenie i zeszłam na dół. Każdy tam już był. Wszyscy skacowani, no może oprócz mnie bo mi nic nie dolegało, dokuczało. 
-Co kac? -Zaśmiałam się. Oni popatrzyli na mnie błagalnym wzrokiem. Podeszłam do torebki i wyjęłam tabletki, które są przeznaczone na leczenie kaca. Weszłam do kuchni nalałam do siedmiu szklanek wody a do sześciu wrzuciłam tabletki. Podałam je każdemu i wszyscy chyba za pierwszym łykiem opróżnili swoje szklanki. Po jakiś 5 minutach troszkę im przeszło.
-Wooo!!! Ślicznie wyglądasz w tej zbyt dużej bluzce. - Powiedział Zayn. Zaśmiałam się i nic nie odpowiedziałam jedynie puściłam do niego oczko. Chciałam usiąść między Niallem a Harrym lecz loczek kiedy tylko obok niego przeszłam wyszedł na taras. 
Hazza dziwnie się zachowuje w moim towarzystwie. Kiedy obok niego przechodzę, siedzę tuż przy nim lub coś innego ucieka. Dawał mi do zrozumienia, że nie czuje się zbyt dobrze w moim towarzystwie. - Rozmyślałam. Spojrzałam w stronę kuchni, siedziała tam blondynka. Podeszłam do niej, usiadłam na krześle obok i obdarowywałam ją objęciami.
-Co się stało? - Spytałam z przejęciem. Alex podniosła swoją głowę. Wyglądała okropnie, jej lekki make up rozpływał się po jej bladej twarzyczce. Widać było, że płakała. Nie chcąc z niej wymuszać odpowiedzi, przytuliłam się do niej. Wstałyśmy i weszłyśmy do sypialni Nialla za pozwoleniem. Usiadłyśmy na łóżku na którym spałam. Alex ponownie zaczęła płakać. Próbowałam ją uspokoić lecz bez skutku. Po jej policzkach spływało coraz więcej łez, których wycieku nie potrafiłam opanować. Po jakiś 10 minutach chyba wyczerpały jej się zapasy. Pozostały jedynie mokre smugi....
-To jak teraz mi powiesz? - Spytałam z delikatnością, troską. Zważając na każde wypowiedziane słowo.
-Znowu... - Zaczęła. Przewróciłam oczami, bo przecież można było się zorientować o kogo chodziło.
-...Harry się jakoś dziwnie zacho.... - Nie pozwoliłam jej dokończyć zdania.
-Przejdzie mu! - Dodałam otuchy przyjaciółce na jej twarzy powrócił uśmiech. Jednak ona miała rację. Dziwnie się zachowuje, odkąd go tylko poznałyśmy tak prywatnie. Zawsze w wywiadach chłopcy opisywali go jako duszę towarzystwa.... - Z moich rozmyśleń wyciągnęła mnie Alex. Przyciągnęła mnie do siebie i z całej siły przycisnęła.....

*2 godziny później*

*Oczami Liam'a*

-To my już się zbieramy! - Krzyknęły dziewczyny zza progu. -Pa! - Dokończyły. Mieliśmy zamiar ich zatrzymać niestety nie dogoniliśmy ich. No cóż usiadłem na skórzanej kanapie i włączyłem tv. Niestety zbyt długo to się nie zrelaksowałem. Jak zwykle... Chłopcy <bez Hazzy> usiedli obok mnie. Wyrwali mi pilota i włączyli na jakieś kreskówki. Po około 5 minutach Harold wyszedł z pokoju i wszedł do kuchni. Wstałem za nim i pojawiłem się w ukochanym pomieszczeniu Nialla. Płakał, to było oczywiste. Rzadko mu się to zdarzało, lecz widzieliśmy to już nie raz. Ten płacz był inny niż zwykle... Nie potrafię go opisać. Harold siedział na krześle. Usiadłem obok, jako że chłopcy mówią mi wszystko zacząłem się go wypytywać.
-Dlaczego płaczesz? - Nic nie odpowiedział, zacisnął dłonie w pięść udając twardziela. Chciał płakać, lecz nie dał upustu swoim uczuciom. -Alex....? - Spytałem niepewnie. Harry odwrócił swoją bladą twarzyczkę w moją stronę. Jego malinowe usta się otworzyły...
-Ty nic nie rozumiesz... - Rzucił i czym prędzej wybiegł z kuchni pozostawiając mnie samego. -Nigdy się tak nie zachowywał. To musi być  cięższa sprawa.... - Rozmyślałem. Wyszedłem z pomieszczenia. Chłopcy wypytywali się o Harrego ja jedynie rzuciłem: Nie wiem. I wyszedłem na taras.

*Oczami Alex*

-Nie chcę ciągnąć tego tematu.... - Odpowiedziałam Carlittcie. Co za szczęście, że jej telefon zadzwonił, bo nadal byłabym przesłuchiwana. Poszła do drugiego pomieszczenia, zostawiając nie samą. Chwyciłam laptop i weszłam na Facebooka Carole. Miała zaspamowaną pocztę. Przeczytałam 5 z nich. Były to dziewczyny ze 3 lata od nas starsze. Pisały, jaka to Caroline jest grzeczna, że nie zachowuje się jak taka gwiazdeczka, że można z nią normalnie pogadać... Same miłe komentarze. Zrobiło mi się cieplej na sercu. Caroline wróciła i usiadła obok mnie.
-Kto dzwonił? - Zwróciłam się do Carole.
-Moja mama dzisiaj wieczorem już ruszają do Sheffield. - Usiadła obok mnie. Pokazałam jej wcześniej mówione komentarze. To było dość dziwne, że aż tak bardzo media interesują się moją przyjaciółką. No cóż to były jedynie moje rozmyślenia. Poczułam wibracje w przedniej kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz. Jeszcze tego mi brakowało... - Pomyślałam i odebrałam.
-Czego?!
-Hej skarbie.
-Odwal się! K*rwa odwal! Nie jesteśmy już razem i nigdy nie będziemy!
-Daj mi szanse.
-Żebyś mógł mnie ponownie potraktować jak szmatę?! Nie dziękuję, nie skorzystam...
Bez zastanowienia rozłączyłam się i z całej siły uderzyłam telefon o szare panele. Usiadłam i nawet nie zauważyłam kiedy z moich oczu wyleciały pierwsze krople słonych łez... Mark dzwonił jeszcze kilka razy. Nie odbierałam... Po około 1 godzinie poszłyśmy do kuchni i przygotowałyśmy jakieś przekąski. Usiadłyśmy na sofie i włączyłyśmy jakąś denną komedię. Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy. Rzucałyśmy popcornem po całym mieszkaniu, biegałyśmy, przewracaliśmy meble do góry nogami, krzyczałyśmy jakieś głupie teksty przez otwarte okno do przechodniów i wiele innych durnych rzeczy. Po zakończonym seansie przebrałyśmy się w piżamki i zasiadłyśmy na podłodze w pokoju Caroline. Chwyciłyśmy jakąś butelkę i grałyśmy dość długo. Jednakże zmęczenie dało o sobie znać i nawet nie wiem kiedy zasnęłyśmy...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo, bardzo przepraszam za tą dość sporą przerwę, ale same rozumiecie nauka, nauka i jeszcze raz nauka... No cóż gimnazjum cóż poradzić. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Ten rozdział pisałam aż 3 tygodnie.... Wiem, że mi nie wyszedł no ale cóż.
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ!!!
Strasznie się cieszę. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mnie to raduje... 
Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta... : D
Do zobaczenia w następnym rozdziale. Myślę, że teraz pojawi się on szybciej.... : )