niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 18.

*Rano godzina 9.00*

*Oczami Harry'ego*

Podniosłem ciężkie powieki. Mimo, że spałem jedynie sześć godzin byłem wypoczęty. Wyprostowałem ręce i ziewając opuściłem je ku dole. Przekręciłem głowę w lewo i spojrzałem za okno. Aktualnie byliśmy w Sheffield, gdzie świeciło poranne słoneczko. Zwróciłem wzrok na łóżko w którym się obudziłem. Leżałem tam ja, obok Caroline, Alex, Zayn i Liam. Louis leżał na podłodze, pewnie dlatego, że było mu nie wygodnie. Kiedy zobaczyłem obok siebie Carole, słodko śpiącą moje serce zaczęło wariować (Jak za każdym razem...), oczy zaiskrzyły i cieszyły się jak narkoman amfetaminą. Tak właśnie ta dziewczyna na mnie działała. Byłem już w wielu związkach, wydawało mi się, że to właśnie miłość, jednak teraz wiem jak działa te uczucie... Usiadłem na łóżku i wpatrywałem się w Caroline jak w obrazek...
-Cześć... - Powiedział zaspany Louis.
-Hej! - Odpowiedziałem lekko zaskoczony. Louis usiadł na podłodze i wpatrywał się we mnie jak na idiotę. Niestety zaśmiałem się zbyt głośno, na wskutek czego obudziłem śpiących imprezowiczów.
-Dzień dobry! - Powiedziała Caroline rozprostowując ręce. Odpowiedzieliśmy jej tym samym. Wyczołgała się z łóżka i stanęła przed nami.
-Macie jakieś ubrania? - Zapytała Caroline.
-Tak w aucie... - Odpowiedziałem.
-To ja skoczę! - Nie minęło 5 minut a Liam stał już przed nami ze świeżym odzieniem. Posłusznie pochwyciliśmy swoje ubrania.
-To tutaj jest łazienka, w pokoju obok, na dole dwie oraz w pokoju gościnnym. - Powiedziała Caroline wskazując palcem w każdy kierunek.
-Okey.! - Krzyknęliśmy i powędrowaliśmy do pomieszczeń. Zszedłem po czarnych schodach, otworzyłem drzwi i spokojnie zacząłem wykonywać poranne czynności w elegancko przystrojonym pomieszczeniu.

*Oczami Caroline*

Liam odstąpił mi swoją kolej. Nacisnęłam klamkę i wpakowałam się do środka. Ułożyłam ubrania na czarną szafkę i rozebrałam się. Wzięłam krótki prysznic i wyszłam z kabiny. Zarzuciłam na siebie ubrania i ułożyłam włosy. Rzęsy pociągnęłam maskarą a na usta nałożyłam pomadkę. Opuściłam pomieszczenie i wpuściłam do niego Liam'a. Alex była już gotowa. Ubrania oraz fryzura idealnie do niej pasowały. Makijaż miała lekki, bo jedynie tusz i pomadka. 
-To co pakujemy prezent, z tego co wiem Harry jeszcze bierze kąpiel. - Powiedziała Alex, wyciągając spod łóżka rzeczy które mu kupiłyśmy. 
-Okey, gdzie jest papier ozdobny? - Zapytałam obracając się wokół własnej osi.
-Za tobą na półce. Wyciągnęłam go wcześniej. - Pokazała mi miejsce w którym leżał. Podniosłam go i rzuciłam na łóżko. Podzieliłyśmy się między sobą nożyczkami, taśmą i oczywiście prezentami które kupiłyśmy. Rozdzieliłyśmy miedzy siebie czynności obowiązujące przy zapakowywaniu podarunków, ja miałam zapakować dwie pary Convers'ów natomiast Alex te bardziej zabawne, czyli paczkę prezerwatyw, brelok oraz bluzkę z Jack'a Daniels'a. Zapakowane już prezenty wsunęłyśmy pod łóżko i zeszłyśmy na dół zrobić śniadanie dla głodomorków. Alex od razu klapnęła na kanapie i zostałam sama. Weszłam do kuchni i postanowiłam zrobić naleśniki z nutellą, według przepisu mojej mamy. Przygotowałam 25 naleśników. Chłopcy jak i Alex byli już gotowi i z niecierpliwością oczekiwali posiłku. Dlatego też, gdy tylko talerze zostały porozdawane wszystkie naleśniki zostały pożarte przez 'dziką zwierzynę'. 

*Popołudnie godzina 11.30*

*Oczami Caroline*

-Okey to my zmykamy! - Rzuciłam przed wyjściem z Hazzą. Opuściliśmy mój dom i wsiedliśmy do samochodu. Jednakże przed wejściem Harry otworzył mi drzwi co było bardzo miłe z jego strony. Droga minęła bardzo fajnie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, śpiewaliśmy i tańczyliśmy. Poprosiłam Harry'ego, abyśmy na pierwszy cel obrali galerię handlową. Tak też zrobił. Po około godzinie jazdy, zaparkowaliśmy na parkingu. Wysiedliśmy z samochodu i czym prędzej chwyciłam Harry'ego za dłoń i pociągnęłam w stronę windy. Wyszliśmy szybkim krokiem ze szklanego pomieszczenia i usiedliśmy na ławce tuż obok.
-Patrz! Jakie śliczne butki! Muszę je mieć! - Zeskoczyłam z ławeczki i zaczęłam skakać obok wystawy jednego ze sklepów.
-To co się zastanawiasz? Idziemy! - Harry pociągnął mnie za sobą z lekkim rozbawieniem sytuacji jaka nastąpiła. Zaraz po wejściu rzuciłam się na stoisko z butami. Odnalazłam swój rozmiar i czym prędzej ściągnęłam obuwie i przymierzyłam wybrane szpilki. Idealnie pasowały więc bez zastanowienia pobiegłam do kasy. Zapłaciłam i wyszłam.
-Nie pędź tak... - Powiedział zasapany. 
-Trzeba więcej biegać. - Zaśmiałam się. 
Przechadzaliśmy się tak po wielu sklepach, zarówno obuwniczych jak i odzieżowych, miałam już dość jednak obiecałam, że Harry nie wróci przed 16. Oczywiście miałam go zawieść jedynie do domu, aby się przebrał po czym miałam go zawieść na umówione wcześniej miejsce. Siedzieliśmy w kawiarni i wcinaliśmy deser lodowy, był bardzo smaczny. No cóż. Podczas tych zakupów zakupiłam : śliczne szpilkiczerwone rurkikolejne buty oraz sukienkę na którą namówił mnie mój towarzysz. On natomiast kupił sobie zaledwie białą koszulę. Kiedy zakończyliśmy jeść deser, Harry zabrał wszystkie reklamówki z ubraniami i wsadził je do bagażnika. Otworzył mi drzwi i wsiedliśmy do środka.
-Harry... yy... mógłbyś podwieźć nas pod mój dom, bo wiesz te wszystkie torby... - Harry jedynie słodko się uśmiechnął i zaczął śpiewać do piosenki Coldplay'a - Paradise. Jego głos tak mnie zmroził, że nie zorientowałam się kiedy samochód się zatrzymał. Hazza ponownie uchylił przede mną drzwi i wypuścił mnie na świeże powietrze. Stanęliśmy przed drzwiami wejściowymi, przekręciłam kluczyk i wpuściłam nas do środka.
-Daj mi chwilkę. - Rzuciłam i pobiegłam na górę. Szybko pochwyciłam reklamówkę, którą wcześniej kazałam przygotować Alex. Zamknęłam drzwi i zbiegłam ponownie po czarnych schodach.
-Gotowa. - Uśmiechnęłam się i opuściliśmy mój dom. Zamknęłam drzwi i zajęłam miejsce obok kierowcy.
-Teraz jedź do was. - Zaśmiałam się.
-Czy to rozkaz? - Harry uśmiechnął się łobuzersko.
-Ależ oczywiście. - Teraz już wybuchnęłam śmiechem.
-Już się robi. - Harry zasalutował i wykonał mój ''rozkaz''. U nich pojawiliśmy się już po godzinie.
-Okey to teraz tak. Ja idę się ubrać i tobie radzę to samo. - Puściłam mu oczko.
-Ale jak? - Harry skrzyżował dłonie.
-W garnitur! - Zaśmiałam się. Hazza zasalutował i zniknął za drzwiami. Ja pochwyciłam reklamówkę i weszłam do łazienki. Rozebrałam się do bielizny i zarzuciłam na siebie sukienkę, może troszkę elegancko, ale taką sukienkę wybrałam z chłopakami. Rozczesałam włosy i ułożyłam fryzurę. Zrobiłam lekki makijaż i założyłam szpilki. Spryskałam swoje ciało ulubionymi perfumami o zapachu arbuza i byłam już gotowa. Efekt końcowy mnie poprostu oszołomił. Wyglądałam naprawdę dobrze. Ubrana byłam tak. Opuściłam łazienkę i weszłam do salonu w którym siedział Harry.
-Bosz, ale ty cudownie wyglądasz! Wow... - Jego szczęka upadła ku podłodze. Zarumieniłam się na jego widok. On wyglądał Wow...
-Ty poprostu... Wow... - Nie potrafiłam nic więcej powiedzieć. Zaśmiał się pod nosem.
-To co teraz? - Zapytał drapiąc się po ramieniu.
-Teraz kochanieńki oddajesz mi kluczyki z auta. - Wyciągnęłam rękę oczekująco na kluczyki do samochodu. Zaśmiał się pod nosem i mimo przeciwieństw oddał mi je. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy, usiadłam na miejscu kierowcy i ruszyłam.
-A może powiedziałabyś mi gdzie jedziemy? - Zaczął gładzić dłonią o moją.
-Nie! - Powiedziałam stanowczo lecz z rozbawieniem. - Hazza udał, że jest obrażony i siedział cicho. Korzystając z jego nieuwagi wyjęłam telefon i wysłałam wiadomość do Louis'a : ''Jesteśmy prawie na miejscu!''. Schowałam telefon i uważnie kierowałam. Pod budynkiem pojawiliśmy się punktualnie.
-Okey teraz muszę zawiązać ci oczka. -  Zachichotałam. Harry posłusznie odwrócił się i bez oporów dał mi możliwość uczynienia go przez moment niewidomym. Wyszłam z samochodu i otworzyłam drzwi ze strony Hazzy dając mu możliwość bezpiecznego wyjścia. Pochwyciłam go w tali i spokojnie prowadziłam przed wejście. Uchyliłam je lekko i wprowadziłam go do środka. Odwiązałam mu przepaskę i dałam możliwość odzyskania wzroku.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! - Krzyknęli wszyscy. Harry uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Dziękuję. - Powiedział delikatnie po czym musnął mój policzek. Uśmiechnęłam się łagodnie i zaczęłam podziwiać przygotowaną salę. Chłopcy naprawdę się postarali. Lepszej sali nie da się wymarzyć.
W tym momencie chłopcy wjechali na środek z ogromnym tortem w kształcie (+18 i dla zboczonych directionerek xd) . Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Otoczyliśmy solenizanta i zaczęliśmy śpiewać :
''Happy Birthday''. Po zakończeniu śpiewania, Harry pochwycił nóż i zaczął kroić go na kawałki. Porozdawał je i każdy ze smakiem zaczął zajadać się tortem. Louis podszedł od tyłu do Hazzy i podał mu butelkę z szampanem, co za szczęście, że stałam obok niego a nie naprzeciwko. Zaczął wstrząsać butelką, dzięki czemu cała jego zawartość wylądowała na gościach. Kiedy zakończyli wygłupy Dj zaczął rozgrzewać parkiet. Dopiero kiedy połowa ludzi zaczęła tańczyć odnalazłam Alex.
-Jestem z ciebie zadowolona! - Krzyknęłam. Ona popatrzyła na mnie z grymasem.
-Ale i tak nie będę chodzić w sukienkach i tego typu.. - Powiedziała wskazując na swoje odzienie.
-A szkoda! - Krzyknęłam. Naprawdę szkoda wyglądała nieziemsko. Ubrania idealnie komponowały się z jej gustem, lekki makijaż oraz fryzura pięknie komponowały się z jej zielonymi tęczówkami.
W tym momencie podeszła do nas Danielle. Ona wyglądała szałowo! Te ubrania, makijaż oraz piękne loki idealnie współgrały z jej figurą tancerki.
-Hej! - Powiedziała do nas. Uradowana Alex musiała coś palnąć.
-Ty jesteś Danielle, ta tancerka! - Zaśmiałam się z Danielle. Alex w tym momencie Zrobiła ''Facepalm'' i siedziała już cicho.
-To jest Alex. A ja.... - Nie dokończyłam.
-Caroline. - Uśmiechnęła się promiennie Danielle. Na co ja odpowiedziałam tak samo.
W tym momencie przerwał nam Niall. Ubrany bardzo elegancko i gustownie.
-Witam miłe panie... - Zaśmiał się pod nosem. - Czy mógłbym porwać każdą po kolei do tańca? - Wysunął dłoń przede mną .
-Ależ oczywiście. - Prawie wybuchłyśmy wszystkie trzy donośnym śmiechem. Położyłam dłoń na dłoni Niall'a i wstałam posłusznie.
-Zaraz wracam! - Rzuciłam przed porwaniem mnie na parkiet.

*Oczami Harry'ego*

-Dziękuję wam chłopaki! - Krzyknąłem do przyjaciół.
-Jak tam z Caroline? - Zapytali miło chłopcy.
-A wiesz... - Podrapałem się po głowie. -... Chodziliśmy cały czas po sklepach, kupowaliśmy mnóstwo ubrań, butów, dodatków.... - Przyłożyłem sobie dłoń do twarzy. Chłopcy lekko się uśmiechnęli.
-No wiesz, dzisiaj masz okazję na rozpoczęcie kumplowania się z Carole... - Powiedział Zayn tuż po pierwszym łyku białego wina. Już miałem coś odpowiedzieć, jednak Niall mnie wyprzedził.
-Siedzi z Danielle i Alex... - Powiedział Irlandczyk zarzucając ramiona na mnie. Popatrzałem się na niego, wyczekując dalszych słów. - Wspaniale tańczy! - Dodał Niall. teraz go zrozumiałem. Więc zostawiając chłopaków ruszyłem w stronę stolika przy którym zasiadały dziewczyny. Pewnie podszedłem od tyłu do Caroline. 
-Zatańczy pani? - Na co Carole o mało co nie pękła ze śmiechu, jednak twardo utrzymywała powagę.
-Ależ oczywiście. - Odpowiedziała wstając. Wplątałem dłoń w jej i skierowaliśmy się w stronę parkietu.
-A teraz kawałek dla zakochanych od chłopaków z One Direction! - Usłyszałem za sobą głos Dj. Chyba wyglądałem jak burak w tamtej chwili, jednak Caroline chciała zatańczyć. Położyła prawą i lewą dłoń na moich ramionach wywołując u mnie przyjemny dreszcz. Przyłożyłem dłonie na jej biodrach i w rytm naszej piosenki : Moments. Nasze ciała idealnie współgrały ze sobą. Stanowiły nierozerwalną więź... Kiedy piosenka się zakończyła zabrzmiała w głośnikach kolejna, tylko bardziej szybka... What Makes You Beautiful. Nie kończąc naszego tańca zaczęliśmy ponownie wywijać. Wydawało mi się, że istniejemy tylko my. My i muzyka... Jednak kiedy piosenka się zakończyła ona i ja odeszliśmy w inne strony...
Kiedy zbliżałem się do chłopców usłyszałem oklaski
-Jak wy pięknie wyglądacie! - Pochwalił mnie Liam. 

*Oczami Caroline*

Usiadłam na swoim miejscu i próbując opanować dech wpatrywałam się w tańczących ludzi. Nawet nie zauważyłam kiedy do stolika podeszła Pierre. 
- Cześć! - Wyciągnęła w moją stronę dłoń.
-Hej. - Powiedziałam radośnie.
-Ty jesteś Caroline, prawda? Chłopcy wiele mi o tobie mówili. - Uśmiechnęła się blondynka.
-Tak, tak to ja. - Odpowiedziałam szczerym uśmiechem. Pierre od samego początku wydawała mi się być fajna. Nie myliłam się. Zresztą każda dziewczyna chłopców taka mi się wydawała. Może oprócz Eleanor, której poprostu nie potrafiłam trawić, oczywiście nie znałam jej osobiście... Pierre ubrana była w śliczny zestawik oraz pięknej fryzurce.
Miło nam się rozmawiało dopóki Zayn jej nie porwał. Siedziałam przez moment sama. W pewnym momencie podeszła Danielle i poprosiła mnie na zewnątrz. Posłusznie wyszłam na świeże powietrze.
-Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale co czujesz do Harry'ego? - Zapytała Danielle wbijając we mnie swój wzrok.
-To tylko przyjaciel. Nic więcej... - Zaczęłam bawić się swoimi palcami. -... A dlaczego pytasz? - Zapytałam teraz już patrząc jej w twarz.
-A nic... Wracamy?  - Bez żadnego oporu posłuchałam dziewczyny Liam'a i powędrowałam do sali. Usiadłam na swoim miejscu i wypijając kieliszek białego wina wpatrywałam się na bawiącą się Alex. Jednakże jak to na imprezie bywa trzeba się bawić. Dlatego podszedł kolejny członek 1D i poprosił mnie do tańca. Posłusznie wstałam i kierowałam się w stronę parkietu za Zayn'em. Tańczyliśmy razem do trzech piosenek. Bawiliśmy się bardzo dobrze, jednak kiedy wkońcu mieliśmy już dość zakończyliśmy nasze wygibasy i podeszliśmy razem z Zayn'em do Harry'ego, Niall'a oraz Louis'a.
-Co ty nie imprezujesz? Jest dopiero... - Spojrzałam na zegarek wiszący za nami. -.... dopiero 23! - Krzyknęłam.
-No tak, nie widać?! - Zapytał rozbawiony. Widać było, że był już po kilku... No cóż. Chłopcy podali mi kieliszek i nalali czegoś. Wypiłam do dna i oparłam się o ramię Hazzy.
-Co już cię męczy? To dopiero początek. - Zadrwił pijany Louis.
-Hahaha.. - Popatrzyłam na niego spod byka.
-Chodź idziemy tańczyć. - Pociągnęłam Harry'ego za dłoń w stronę parkietu. Przecisnęliśmy się przez tłum ludzi i zaczęliśmy tańczyć w rytm piosenek.
-A teraz wszyscy zaśpiewajmy: '' Happy Birthday'' dla naszego solenizanta! - Usłyszałam za sobą głos Dj. Otoczyliśmy Harry'ego i zaczęliśmy śpiewać piosenkę.
-Happy Birthday to youu...!! - Wyśpiewaliśmy ostatnie słowa po czym ogromne oklaski powędrowały w stronę solenizanta. Usłyszeliśmy dźwięk kolejnej piosenki dobiegającej z ogromnego czarnego głośnika.
Nawet nie zorientowałam się kiedy pijana Alex zaczęła tańczyć z Hazzą. Poprawiłam materiał sukienki i ruszyłam w stronę chłopców. Poczułam dłonie na swej tali więc odwróciłam się nerwowo.
-Zatańczy pani? - Zobaczyłam sylwetkę Louis'a. Pochwyciłam jego dłoń i prawie wywracając się na szpilkach przecisnęliśmy się przez ludzi docierając na środek parkietu. Nasze ciała poruszały się w rytm lecącej piosenki. W pewnym momencie na scenę weszli pozostali chłopcy.
-Lou chodź tutaj! - Głos Zayn'a rozprzestrzenił się po sali. Louis przeprosił mnie i zniknął mi z oczu, aby pojawić się na nie wielkiej scenie. Przedostałam się na początek i stojąc obok Alex oraz Danielle wpatrywałyśmy się z zaciekawieniem na poczynania chłopców.
-A teraz coś zaśpiewamy. - Zaśmiał się Liam na co tłum ludzi odpowiedział ogromnymi oklaskami, gwizdów oraz okrzyków.
-Tylko co chcecie? - Padło wiele propozycji. Ostatecznie wybrali: ''Teenage Dirtbag''. Wszyscy bujali się w rytm piosenki. Chłopcy pomimo tego, że już dość wypili idealnie zaśpiewali każdy wyraz.
-''Oh Yeeah dirtbag, no she doesn't know whar she's missin'' - Zabrzmiały ostatnie słowa, po czym cała sala napełniła się ogromnymi oklaskami i krzykami jak to na samym początku. Chłopcy ukłonili się przed publicznością i zeszli ze sceny. Ponownie jakaś imprezowa piosenka zabrzmiała w głośnikach.
-Może marchewka zatańczy? - Zaraz po słowie ''marchewka'' rozróżniłam osobnika który zaprosił mnie do tańca. Narzuciłam na niego ramiona i uśmiechnęłam się serdecznie.
-Ależ oczywiście marchewkowy królewiczu. - Odpowiedziałam mu do ucha, uśmiechnął się pod nosem i zaprowadził mnie na sam środek sali.

*Oczami Alex*

Właśnie dopijałam ostatni łyk czerwonej cieczy, kiedy ktoś pochwycił mój kieliszek i odłożył na biały serwet, tam gdzie jego miejsce. Speszona sytuacją nerwowo odwróciłam głowę do tyłu.
-Nie ładnie... - Pokręcił przecząco głową blondasek na co ja odetchnęłam z ulgą i wstałam z kremowego krzesła.
-Słucham. - Uniosłam delikatnie głowę do góry, bo Niall był wyższy niż ja o jakieś 10 cm, (Mimo tego, że stałam w czarnych szpilkach w których moje stopy przeżywały męczarnie.). Blondasek podniósł lekko kącik ust.
-Na parkiet a nie się opijać! - Powiedział głośno mi do ucha. Dzięki czemu dostałam dreszczy.
-Nie mam partnera, głuptasie! - Odkrzyknęłam. Skarcił mnie wzrokiem i wskazał dłonią na siebie. Przewróciłam oczami i się uśmiechnęłam. Pochwycił mnie za dłoń i pociągnął na środek sali...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem czy ktokolwiek się domyśla co stanie się w następnych rozdziałach, ale przecież o to chodzi! 
Nie mam bladego pojęcia czy wam się spodobał czy też nie. Zapraszam do komentowania!
Pozdrawiam i zapraszam do następnego rozdziału!


niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 17.

*Rano godzina 9.30*

*Oczami Louis'a*

Przebudziłem się o godzinie 9.00. Podniosłem ciężkie powieki i usiadłem na łóżku. Podniosłem ręce do góry w celu przeciągnięcia się po czym ponownie je opuściłem. Spojrzałem za okno. Świeciło słońce. Wspaniała pogoda. - Pomyślałem. Wstałem z łóżka jak poranny ptaszek i z uśmiechem na twarzy wszedłem do łazienki, aby wykonać w niej poranne czynności. Stanąłem przed lustrem i co mnie bardzo zdziwiło nie wyglądałem jak bestia ( co się zdarzało co rano ), tylko miałem lekko poszczępione włosy. Po zakończonych czynnościach porannych, wszedłem do pokoju, zaścieliłem łóżko i usiadłem na fotelu w celu przypomnienia sobie szczegółów ze wczorajszej nocy. 
-Zabawa, kiełbaski, butelka, alkohol dla niepełnoletnich... - Zaśmiałem się w duchu. -... Gitara, piosenki i koniec filmu. - Podparłem dłonią głowę. Wstałem z fotela i stanąłem przed szafą, w celu wybrania sobie dzisiejszych ubrań ( Bowiem miałem na sobie jeszcze piżamę. ).  Zarzuciłem bluzkę z napisem : ''Killers'', czarne spodnie, vansy oraz szarą czapkę. Zszedłem po schodach. Głośno się zaśmiałem na widok większości wczorajszych imprezowiczów. Zayn leżał na sofie z wazonem na głowie! Niall na prawej stopie zamiast skarpetki miał opakowanie po chipsach, Harry (Nasz jeszcze nie pełnoletni koleżka) spał na podłodze bez koszulki a na czole napisane miał ''Kiss''. Nie powiem przeraził mnie ten widok, ale grzecznie przeszedłem salon i powędrowałem do sąsiednich pokoi w poszukiwaniu pozostałej 3. Znalazłem ich w pokoju Liama. Jak to on musiał o nie zadbać. Liaś spał grzecznie na kanapie a dziewczyny na łóżku.
-Kurcze pamiętam kawałek...- Powiedziałem w myślach zamykając po cichu drzwi.  -... Rozmawialiśmy z dziewczynami. Gadaliśmy na dziwne tematy, ale też na takie istotne. Dowiedzieliśmy się, że Caroline nie ma jeszcze 18 lat, urodziny ma dopiero w czerwcu. Alex natomiast miała już 18 urodziny w styczniu, dokładnie nie pamiętam którego dnia. W duszy ucieszyłem się (zresztą nie tylko ja), że Caroline jest w wieku Hazzy, wkońcu przerzucił się ze starszych. Nie mam nic do Danielle, ponieważ ona to ideał dziewczyny dla Liama, ale wiadomo jak z Harrym...

*Rano godzina 10.30*

*Oczami Caroline*

Otworzyłam oczy. Przetarłam je dłońmi i wyprostowując je ku górze przeciągnęłam się po czym opuściłam je. Usiadłam ''po turecku'' i porozglądałam się po pomieszczeniu w którym się obudziłam. Mimo rozespania rozpoznałam otaczające mnie meble i zorientowałam się, że znajduję się w sypialni Liama.  Spałam na łóżku członka 1D wraz z Alex podczas, gdy ''Daddy'' smacznie spał na kanapie naprzeciwko. Wstałam z łóżka i radosnym krokiem powędrowałam do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Po opuszczeniu pomieszczenia w piżamie podeszłam do otwartego okna i zaciągając się świeżym powietrzem wychyliłam się zza szklanej szyby. Zimny powiew uderzał w moją twarz. Czułam przyjemność. Opuściłam powieki i ponownie wpuszczałam powietrze do płuc. Poczułam, że ktoś stoi obok mnie, jednak nie przejmowałam się tym, nadal nie wzruszona pozostałam w poprzedniej czynności.
-Przyjemnie tu co nie? - Rozpoznałam ton głosu. To był Liam.
-Bardzo... - Odpowiedziałam. -... Dzień dobry. - Dodałam teraz już zwracając swój wzrok w jego stronę. W odpowiedzi uśmiechnął się i to stanowczo wystarczyło.
-Jak się czujesz po wczorajszym? Bo przecież nie masz jeszcze 18... -Zaśmiał się pod nosem. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się do siebie.
-Dobrze, ale przecież nie wypiłam zbyt dużo... - Popatrzałam się na niego ''spod byka''. Zamknęliśmy okno, Liam wszedł do łazienki a ja ubrałam się w dodatkowe ubrania które wraz z Alex wpakowaliśmy do mojej wielkiej torebki. Zarzuciłam na siebie te ubrania oraz związałam włosy w kitkę. Rzęsy pociągnęłam dwa razy tuszem, (bo nie jestem zwolenniczką ''tapety'' na twarzy) i przesmarowałam usta różowym błyszczykiem.
-Bosz moja głowa! - Powiedziała zaspana Alex.
-Tak to już jest jak się pije do dna. - Przyjaciółka skarciła mnie wzrokiem na co ja wystawiłam jej mój język.
-Czy mogłabyś... - Spytała chwytając się za głowę.
-Ależ oczywiście Bejbee... - Zaśmiałam się i zniknęłam za drzwiami pokoju Liama. Szybko zeszłam po schodach i z kieszeni kurtki wyciągnęłam kluczyki z auta. Wyjęłam z samochodu tabletki na kaca, które towarzyszom mi codzinnie. Szybko pokonałam dystans dzielący moje auto a pokój Liama dzięki czemu Alex szybko połknęła tabletki i stanęła na nogach. Usiadłam na krawędzi łóżka podczas, gdy ona czekała na wolną łazienkę.
-Hej! - Powiedział Liam do Alex. Skinęła głową na słowo Daddy'ego i czym prędzej wbiegła do łazienki.
-Ma słaby pęcherz. -Zaśmiałam się. Liam pokiwał głową na znak, że rozumie.

*Oczami Alex*

Jeszcze tylko pociągnięcie... I gotowe. - Powiedziałam dumnie do siebie. Byłam już gotowa. Krótkie, blond włosy swobodnie opadały mi na ramiona. Lekki makijaż, idealnie komponujący się z moimi zielonymi tęczówkami.  Ubrania które miałam na sobie, podkreślały moją szczupłą sylwetkę.
-Super! - Usłyszałam za sobą głos Caroline. Odwróciłam w jej stronę głowę i wykonałam minę której nie potrafię opisać. Wyszłyśmy razem z pomieszczenia i zeszłyśmy na dół. Chłopcy już oczekiwali na nas w jadalni. Na stole były różnorodne przysmaki. Wszystkie rodzaje serów, płatków śniadaniowych i wiele innych. Usiadłyśmy między Louis'em a Liam'em. Nie powiem śniadanie było udane, chłopcy rzucali się cebulą z jajecznicy a ja z Caroline groszkiem z sałatki. Po skończonym posiłku włożyliśmy naczynia do zmywarki, usiedliśmy na kanapie i załączyliśmy jakiś denny film.

*Popołudnie godzina 14.00*

*Oczami Harry'ego*

-To ty naprawdę pochodzisz z Polski? - Zapytałem. Caroline lekko się uśmiechnęła i pokiwała głową.
-Jak to się stało, że wylądowałaś w Sheffield?! - Rzucił Niall. 
-Poprostu, mój tata otrzymał propozycję wspaniałej pracy niedaleko Sheffield.... - Powiedziała Carole.
-...Na dodatek dom w którym aktualnie mieszkam nie był zbyt drogi. - Dokończyła przeczesując koniuszkami palców swoje brązowe włosy.
-To jak ty i Alex się poznałyście? - Zapytał bez niczego Niall. W tym momencie Alex zarzuciła swoje ramiona na Caroline.
-To nie było dość trudne... - Zaśmialiśmy się po słowach Carole. -... Jej nie da się nie znać. Przybyłam do Sheffield jak jeszcze był czas uczęszczania do gimnazjum. Akurat tak się złożyło, że trafiłam do klasy Alex. Bardzo się stresowałam swoim pierwszym dniem w szkole, wiadomo. Nikogo nie znałam... - Przerwała jej Alex.
-Ale ja wkroczyłam! - Krzyknęła blondynka wyprostowując prawą i lewą rękę jak superbohater.
-Tak tak ty wkroczyłaś... - Zaśmiała się. -... Na samym początku się nie lubiłyśmy, jednak z czasem nasze relacje się poprawiły. Rywalizowałyśmy.. - Zawstydziła się Caroline. Pocierając dłonią o ramię. Alex jak to ona, dokończyła za nią.
-I kto by pomyślał, że sprawdzian z matematyki pozwoli mi odnaleźć najlepszą przyjaciółkę. - W tym momencie dziewczyny się przytuliły. Kiedy słuchaliśmy tej historii, łezka zakręciła nam się w oku. Jednak jak to na mężczyzn przystało, musieliśmy utrzymać powagę.
-Świetna historia! - Rzucił Liam. Dziewczyny lekko się uśmiechnęły.

*2 godziny później*

*Oczami Louis'a*

-Idę wziąć kąpiel! - Krzyknął Harry z drugiego pokoju. Dzisiaj jest 31 stycznia. Jak wiadomo jutro jest 18 Harry'ego. Chcemy mu urządzić nie zapomniane urodziny, a przy tym zbliżyć do siebie Caroline i Loczka. 
-Jak wiecie jutro jest... - Przerwała mi Carole.
-Jutro jest 18-nastka Hazzy. - Uśmiechnęła się słodko. Pokręciłem głową.
-Tak, tak i bardzo chcielibyśmy, abyście się jutro pojawiły na jego urodzinach. - Zayn podrapał się po głowie.
-Okey. - Odpowiedziały chórem dziewczyny.
-Urodziny zaczynają się o 16. Więc trzeba by było wykurzyć Loczka z domu.... - Mówił spokojnie Liam. Dziewczyny na znak, że rozumieją delikatnie kiwały głową. 
-Czyli urodziny niespodzianka? - Pokiwaliśmy głową na słowa Alex.
-Tak. Więc plan jest taki. Rano udajemy, że zapomnieliśmy. Zachowujemy się jak na co dzień. - Rzekł Niall. 
-Spoko. - Uśmiechnęła się Alex.
-Caroline, mogłabyś gdzieś z Harry'm wyjść? - Zapytał Zayn z maślanymi oczkami. 
-Oczywiście tylko o której? - Uśmiechnęła się szczerze Carole. 
-Tak około dwunastej... Jedna, dwie, trzy.. - Zacząłem liczyć. - Cztery godziny powinny nam starczyć. - Spojrzałem na chłopców, pokiwali głowami.
-Ty Alex, pomogłabyś nam w przygotowaniach. - Przytaknęła na znak, że się zgadza.
-Okey to mamy plan tak? - Zapytałem.
-Tak! - Krzyknęli w odpowiedzi. W tej chwili wyłonił się Harry zza drzwi.
-Co wy knujecie? - Zapytał słodko się uśmiechając. Zaskoczeni popatrzyliśmy się na siebie i odkrzyknęliśmy zwykłe : Nic! Aby zakończyć dziwną sytuacje Caroline zaczęła już działać. 
-Hej, Harry. Wyskoczylibyśmy może jutro na jakąś kawkę czy coś? Może pomógłbyś mi wybrać buty, bo te już się do niczego nie nadają. - Wskazała na czarne szpilki ze ćwiekami. 
-Oczywiście! To przyjadę po ciebie o 16. Może być? - Zapytał z szerokim uśmiechem. Jego oczy radowały się, można było dostrzec iskry.
-Nie o 16 nie mogę... Może być o 12? - Zapytała.
-Nie zbyt wcześnie? - Przechylił głowę, jednak z jego twarzy nie znikał uśmieszek.
-Idealnie! - Krzyknęliśmy za nimi. Caroline odwróciła głowę i się uśmiechnęła.
-Późno już... - Powiedziała Alex spoglądając na zegarek. -... Caroline musimy się już zbierać.! - Krzyknęła jej przyjaciółka.
-A tak masz rację. - Lekko się uśmiechnęła.
-Nie, zostańcie! - Krzyknął Harry.
-Nie naprawdę zasiedziałyśmy się. - Powiedziały dziewczyny idąc w kierunku drzwi. Ruszyliśmy ich odprowadzić. Alex wsunęła na stopy czerwone Convers'y a Caroline wcześniej mówione szpilki ze ćwiekami. Ubrały zimowe kurtki i przytuliły się do każdego z nas. 
-To do dwunastej Harry. - Caroline puściła mu oczko. Mój najlepszy przyjaciel był szczęśliwy, tego nie da się ukryć. Kiedy dziewczyny zniknęły za drzwiami i Harry upewnił się, że dziewczyny wyjechały z podjazdu,
zaczął piszczeć jak małe dziecko dostające nową zabawkę. Rozpoczął swój słynny taniec szczęścia.
-Yea!!! Nareszcie! - Zaczął krzyczeć na cały dom. My się tylko śmialiśmy i oglądaliśmy cyrk który wyczyniał. Tańczył w ciemno niebieskim szlafroku. Nagle zsunął go z siebie i zaczął biegać nago! Zrobiliśmy ''Faceplam'' i usiedliśmy na sofie....

*Noc godzina 20.30*

*Oczami Caroline*

Była godzina 20.30. Wraz z Alex leżeliśmy na sofie i przeglądałyśmy Facebook'a. Nic ciekawego tam nie było więc wylogowałyśmy się i zalogowaliśmy się na Skype. Zadzwoniliśmy do Niall'a, bo jedynie on był dostępny.
*Rozmowa na Skype*
-Hej! - Krzyknęłyśmy kiedy odebrał.
-Nie musicie tak krzyczeć, wszystko słyszę... - Powiedział gładząc dłonią po prawym uchu. Zaśmiałyśmy się.
-Śliczna piżamka Alex... - Uśmiał się, co zrobiłam też ja. Lekko się zawstydziła, bo miała na sobie moją piękną piżamę w różowe króliczki.
-Ale słodka prawda... zazdrościsz! - Alex gładziła po jednym z króliczków. Zaśmialiśmy się.
-To tak jak się umawialiśmy się, Caroline. -  Znikąd pojawili się chłopcy. Zachichotałam pod nosem.
-Jasne, pamiętam. -Przeczesałam włosy koniuszkami palców.
-Jak tam u was? - Zapytali chłopcy. 
-A co ma być? Jesteśmy same w domu... - Spuściliśmy głowę dla żartu.
-Nudzi się co? - Powiedział Harry.
-No straszniee... A może byście przyjechali? - Zapytała Alex, jej zielone oczka zaiskrzyły.
-No nie wiemm... - Zaczęli się droczyć.
-No proszę! - Zrobiłam minę psiaczka. 
-No okey to widzimy się za godzinę! - Rzucili i się rozłączyli.
*Koniec rozmowy*
Położyłyśmy się na łóżku. Alex pochwyciła szczotkę do włosów i zaczęła przeczesywać mi moje kosmyki brązowych włosków.
-Cieszysz się? - Zapytała, bez żadnej gierki. Moja głowa momentalnie odwróciła się w jej stronę. Uniosłam brwi a z mojej twarzy zniknął uśmiech który zawsze widnieje.
-O co ci chodzi? - Zapytałam, lekko poddenerwowana.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi. Czy cieszysz się, że umówiłaś się z Harrym? - Zaśmiała się Alex. Natychmiast się uśmiechnęłam i przewróciłam oczami. Moja przyjaciółka wróciła do układania moich włosów.
-Przecież wiesz jak to wygląda. To nie randka, to jedynie spotkanie przyjacielskie. A zresztą on mnie nie kocha, a ja... - Nie dokończyłam, bo w tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Więc czym prędzej zeskoczyłam z łóżka i zbiegłam po schodach.
-Co za szczęście... - Powiedziałam pod nosem przejeżdżając dłonią po czole. Doszłam do drzwi wejściowych. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze obok, poprawiłam włosy, piżamę i nacisnęłam klamkę.
-Cześć. - Rzekli chłopcy, rozszerzając szeroko ramiona.
-Hej! - Krzyknęłam przytulając się do każdego. Ruchem ręki zaprosiłam ich do środka. Posłusznie weszli a ja mogłam zamknąć za nimi drzwi. Wręczyli mi czerwone wino i wielkie reklamówki jedzenia. Chłopcy momentalnie się rozproszyli. Horan zaatakował lodówkę. A pozostali poszukali łazienki. Pobiegłam po schodach do pokoju i rzuciłam się ponownie na łóżko. Alex od razu zaczęła układać mi jakąś fryzurę. Po około 20 minutach zakończyła swoją pracę i dała mi lusterko, aby ocenić efekty jej pracy. Moja fryzura wyglądała tak. Z każdym rzutem oka na moje włosy komplementowałam efekty Alex. Ona cała szczęśliwa zaczęła poszukiwać czegoś w mojej szafce nocnej. W tym momencie weszli chłopcy w przesłodkich piżamkach, winem, kieliszkami oraz jedzeniem.
-Zgubiliśmy się. - Zaśmialiśmy się z Alex. Dobrze wiedzieliśmy, że się nie zgubili tylko przeszukiwali mój cały dom. Chłopcy usiedli na podłodze rozstawiając wszystko wokół siebie. Zeszłyśmy z łóżka i przykucnęłyśmy przy nich. Harry nalał czerwonej cieczy do siedmiu kieliszków i porozdawał je pomiędzy nami. Wzięłam od razu pierwszy łyk tak jak pozostali i odłożyłam na szafkę obok mnie.
-To co zabawa? - Zapytał Louis wyciągając jakąś grę zza pleców. Pokiwaliśmy głową na znak, że się zgadzamy. Kiedy dobrze się przyjrzałam był to twister! Kocham tą grę zawsze wygrywam...
Rozłożyliśmy płachtę i ustaliliśmy kto kręci. Liam od razu pochwycił tarczę ze wskazówką i jednym ruchem ręki zakręcił ją wokół własnej osi.
-Alex, prawa ręka, zielony! - Posłusznie przyłożyła dłoń na wskazane pole.
-Harry, lewa noga, czerwony! - Wykonał polecenie.
-Caroline, prawa noga, niebieski! - Posłusznie położyłam stopę do niebieskiego punktu.
-Zayn, lewa ręka, żółty! - Malik wykonał polecenie.
-Alex, lewa noga, żółty! - W tym momencie moja przyjaciółka straciła równowagę i upadła. Wkurzona usiadała na fotelu i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
-Harry, lewa ręka, zielony! - Bez żadnej przeszkody wykonał polecenie.
Graliśmy tak jeszcze pięć minut dopóki Zayn nie pomylił ręki i upadł na pośladki. Podobnie jak Alex usiadł obrażony na fotelu. Zostałam w grze jedynie, ja i Harry. Graliśmy bardzo długo. Przyjmowaliśmy bardzo głupie pozy.
-Harry, prawa noga czerwony. - Jedynym wyjściem w tej sytuacji było przekroczenie mnie nogą. Ta sytuacja była chyba najbardziej śmieszna . Ja przyjmowałam pozę ''mostka'' więc kiedy Harry przekroczył mnie nogą upadłam. Pierwszy raz przegrałam! Jednak nie miałam do niego urazu, był poprostu lepszy.
-Miałeś szczęście. - Zaśmiałam się. Harry słodko ukazał dołeczki, a ja wzięłam łyk czerwonej cieczy. Bawiliśmy się bardzo długo, bo aż do 3 nad ranem. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, robiliśmy psikusy moim sąsiadom i wiele innych wygłupów. Tamta noc była tak świetna, że nawet nie zauważyłam kiedy sen znużył mnie kompletnie....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem jak mi wyszedł... Mam nadzieję, że was nie zanudziłam. :D 
Ten rozdział przyznam szczerze pisałam cały tydzień! Może więcej...
Chyba wyszedł mi dość długi,ale chyba nie szkodzi. :P
Proszę o komentarze. Nie wiem czy dobrze piszę czy coś. 
Wiem, że wiele osób czyta dlatego pare literek was nie zbawi ;p
Pozdrawiam x . 


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 16.

*Oczami Caroline*

W Sheffield padał biały puch. Nie dziwiłam się przecież jest styczeń! Spojrzałam na zegarek była godzina 9.00. Wstałam z łóżka na paluszkach, aby nie obudzić słodko śpiącej Alex. Chwyciłam lekko niebieską koszulkę oraz łososiowe rurki, wykonałam poranne czynności, upięłam włosy w niedbały kok i zeszłam na dół do kuchni. Otarłam lodówkę, popatrzyłam się na składniki i postanowiłam zrobić paprykę zapiekaną z jajkiem. Przeniosłam składniki na blat. Przekroiłam paprykę na pół, oczyściłam z nasion i ułożyłam na wcześniej przygotowaną patelnię i otuliłam folią aluminiową. Jajka delikatnie wlałam do środka papryki. Po około 15 minutach moje ''specjalne'' śniadanie było gotowe. Przełożyłam paprykę na czarne talerze i udekorowałam je świeżym tymiankiem. Co jak co, ale ja kochałam gotować, może to te geny. Moja mama była kucharką, cały czas wymyślała najróżniejsze śniadania, obiady, desery, kolacje, które powiedzieć krótko: Były niesamowicie smaczne. Położyłam talerze na stół, ruszyłam w górę po schodach i weszłam do mojego pokoju. Po cichu kierowałam się w kierunku Alex. Gwałtownie skoczyłam na przyjaciółkę i odbijałam się od powierzchni łóżka próbując ją obudzić. Natychmiast się przebudziła.
-Powaliło?! - Spytała zdenerwowana. Opadłam na łóżko. 
-Czemu? - Zaśmiałam się. Skarciła mnie wzrokiem i weszła do łazienki. Zeszłam na dół i zaczęłam konsumować śniadanie. Po około 10 minutach w jadalni pojawiła się Alex. Usiadła naprzeciwko mnie i zaraz po wzięciu pierwszego gryza zaczęła komplementować mój wyrób...

*Oczami Louis'a*

Wczorajszej nocy bardzo zdziwiłem Loczka tym, że znałem jego tajemnicę. No cóż. Wstałem już o godzinie 7.00. Jest niedziela, 29 stycznia za parę dni mój przyjaciel ma urodziny a ja nie mam pomysłu na jego prezent. Co za szczęście, że w Londynie sklepy są otwarte. Ubrałem bluzkę w paski, czerwone spodnie i zszedłem na dół. Przygotowałem śniadanie i prawie wszyscy się nim zajadali, oprócz Harry'ego. On pochwycił jabłko i to był jego poranny posiłek. Liam kupił 5 gazet i każdemu z nas dał po jednej. Na pierwszej stronie widniała Caroline. Nawet nie przeczytałem pierwszego zdania a Harry każdemu z nas wyrwał ją i wyrzucił do śmietnika. Każdy z nas był zdziwiony jego zachowaniem.
-No co? Tam same bzdury piszą. - Rzucił Hazza i poszedł do swojego pokoju...

*Popołudnie godzina 14.00*
*Oczami Alex*

-No szybciej! Caroline, bo się spóźnimy! - Wrzeszczałam na cały głos. Byłam już gotowa do drogi, Carole tylko biegała po całym domu szukając jak zwykle telefonu, ale tak to się ma jak się byle gdzie go kładzie - Śmiałam się w duszy. Ubrana byłam w ten zestaw a moje włosy swobodnie opadały na ramiona. Po jakiś 5 minutach Caroline była już gotowa. Ona natomiast ubrana była tak. Zarzuciłyśmy na siebie kurtki, bo przecież padał śnieg. Zamknęłyśmy dom i wsiadłyśmy do samochodu. Droga minęła nam szybko, nie było korków a muzyka umilała nam drogę. Po około 45 minutach pojawiłyśmy się na podjeździe. Wyskoczyłam z auta jak poparzona i podbiegłam do drzwi wejściowych. Otworzył mi Liam, zapraszając mnie gestem ręki do środka. Posłusznie weszłam a za mną Caroline. Pozbyłyśmy się kurtek i butów. Przywitałyśmy się z każdym oprócz z Harry'm bo go nie było. Usiadłyśmy na kanapie i oglądałyśmy jakiś głupi film.

*Oczami Caroline*

Pociągnęłam Niall'a za rękę do kuchni. Usiedliśmy na kremowych siedzeniach. 
-Nie wiem jak zacząć... - Spuściłam głowę ku dole. 
-Ja też muszę ci coś powiedzieć... - Irlandczyk podniósł mój podbródek.
-Ty pierwszy. - Zarządziłam.
-Nie ty! - Powiedział stanowczo.
-No dobra... chciałam ci powiedzieć, że....Nie pasujemy do siebie...
-Dokładnie to samo chciałem powiedzieć. Jesteś piękna, słodka i wogóle, ale to nie ma sensu... - Posmutniał.
-Przyjaciele? - Spytałam wyciągając najmniejszy z palców.
-Przyjaciele! - Połączyliśmy swoje palce na zgodę. Zaśmialiśmy się i przytuliliśmy. Wróciliśmy na swoje miejsca. Właściwie to nie byliśmy parą, ale nie pasowaliśmy do siebie. Według mnie odpowiednią dziewczyną dla niego byłaby Alex, dopełniają się całkowicie... Ale to tylko moje zdanie...

*Wieczór godzina 20*
*Oczami Alex*

Miałam troszkę zepsuty humor... Harry mógł chociaż się z nami przywitać, a nie siedzieć w swoim pokoju jak mysz pod miotłą. U chłopców minęło nam pół dnia. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy... Ogólnie, gdyby nas nagrać ludzie ze świata mieliby niezłą frajdę. Po pożegnaniu się z chłopcami, wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy w stronę domu. Siedzieliśmy w ciszy, może dlatego, że byłyśmy zbyt zmęczone nawet, aby włączyć radio? Nie wiem lecz nie miałam nawet na to ochoty. Dzisiaj umówiłyśmy się, że będziemy nocować u mnie. Wjechałyśmy na podjazd. Wyszłyśmy z samochodu i podeszłyśmy pod drzwi. Przekręciłam kluczyk w drzwiach i weszliśmy do środka. Usiadłyśmy na kanapie i nawet nie zauważyłam kiedy znużył mnie sen...

*Oczami Harry'ego*

Zaraz po wyjściu dziewczyn zszedłem na dół. Usiadłem na kanapie.
-Horanku co się dzisiaj wam stało? - Spytał złośliwe Lou unosząc brwi.
-Komu? - Dopytywał się Niall jedząc babeczkę z lukrem.
-Tobie i Caroline nie przytulaliście się dzisiaj ani nic. - Odpowiedział Lou załamując ręce. Podniosłem się i skierowałem do wyjścia.
-Jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej. - Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech, chciałem tańczyć jednak nie chciałem sobie zrobić przypału przy chłopakach, moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Niby cztery słowa a tak zadziałały na mnie.
-Czyli nie jesteście już razem i nie planujecie?! - Krzyknąłem radośnie.
-Nie. Możesz się nie martwić.... -Zacząłem tańczyć nie mogłem się powstrzymać. Horanek popatrzył na mnie z minął WTF?! - Co cię tak raduje? - Spytał niczego nie świadomy.
-Później ci powiemy... - Zaśmiali się Louis i Liam. Tanecznym krokiem wchodziłem po schodach aż do mojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko. Nareszcie! - Krzyknąłem po czym zasnąłem.

*Rano godzina 7.30*
*Oczami Caroline*

Obudziły mnie wrzaski dobiegające z kuchni. To jak zwykle Alex, wkurzająca się na kuchenkę. - Zaśmiałam się w duszy. Nasunęłam papcie na stopy i poszłam w stronę kuchni. Nie myliłam się. Jak zwykle miała problem z zapamiętaniem, aby odkręcać gaz. 
-Takie to trudne? - Spytałam lekko drwiąc z przyjaciółki, odkręcając wcześniej mówiony gaz. Skarciła mnie wzrokiem na co ja wystawiłam w jej stronę język. Przygotowała jajecznicę. Usiadłyśmy przy stole i zajadałyśmy się pysznym posiłkiem. Wsadziłyśmy naczynia do zmywarki i włączyłyśmy telewizję. Nie wiem czemu lecz zawsze ktoś przerywa nam oglądanie wydzwanianiem do mnie lub do Alex.
-Hallo?- Zapytałam.
-Hallo, Caroline? - Usłyszałam głos Harry'ego. Zdziwiłam się, bo przecież nigdy do mnie nie dzwonił.
-Taaakk... - Odpowiedziałam niepewnie.
-Przyjechałybyście dzisiaj do nas? -Zapytał.
-Jasne.! -Odpowiedziałam.
-To czekamy na was.
-Może być o 13?
-Jasne. Pa, pa. - Rozłączyłam się. Nie spodziewałam się tego telefonu. Byłam zszokowana. 
-Kto dzwonił? - Spytała przyjaciółka nie odrywając wzroku od jej ukochanej bajki ''SpongeBob SquarePants''.
-Harryyy... - Powiedziałam troszkę wystraszona. Na moją odpowiedź jej wzrok powędrował na moją twarz a jej oczy się powiększyły. Była w takim samym szoku co ja.
-Nie wierze ci! - Odpowiedziała wymierzając mi z czerwonej poduszki leżącej obok mnie.
-To uwierz! Jak nie wierzysz proszę sprawdź. - Podałam jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz, jej mina wyrażała więcej niż tysiąc słów.  - Mogłam się z tobą założyć! - Zaśmiałam się i zwróciłam swój wzrok na ekran telewizora...

*Oczami Harry'ego*

-Nie wiedziałem... - Powiedział Niall załamując ręce. Mój wzrok opadł momentalnie ku podłodze. - Pewnie cię bolał widok mnie i... - Przerwał. - ... To dlatego nie chciałeś nas widzieć, jaki ja byłem głupi! - Zaczął się uderzać dłonią w czoło. 
-Przestań, minęło... - Próbowałem go jakoś pocieszyć. - ... Może jeszcze nic nie jest stracone, a skoro nie jesteś z Carole, to, może mam jeszcze szanse. - Przytuliłem przyjaciela.
-Stary... Dlaczego z nami wcześniej nie pogadałeś, tłumiłeś to w sobie i miałeś humorki? - Przekręciłem głowę zaraz po wypowiedzianych słowach Zayn'a.
-Było minęło... No chodź! - Powiedział Louis, zapraszając mnie gestem rąk do grupowego przytulasa. Podszedłem do chłopaków i wykonaliśmy nasz zwyczaj.
-Przepraszam. - Powiedziałem krótko, jedna łza spłynęła po moim policzku.
-No dobra koniec tego wiem, że 18 urodziny ( Czas odbywa się w 2012 roku więc...) masz dopiero za pare dni , ale poprostu trzeba wypić. Zresztą jak miałeś mniej lat to już popijałeś. -  Puścił mi oczko Zayn. Zaśmialiśmy się.

*Rano godzina 10.00*
*Oczami Caroline*

-Jeszcze jedno pociągnięcie... Już, gotowe. - Powiedziałam przyjaciółce. 
-Daj mi lusterko muszę ocenić twoje dzieło. - Musiałam umalować Alex, bo jak powiedziała: '' Jestem zbyt zmęczona, aby bawić się w stylistkę''. Zaproponowałam jej swoją pomoc. Zrobiłam jej delikatny makijaż podkreślający jej zielone oczy. Osobiście nie byłam fanką nakładania makijażu. Jedynie na większe imprezy używałam więcej kosmetyków. Na co dzień używałam jedynie błyszczyku/pomadki oraz tuszu do rzęs. 
Alex ubrana właśnie tak. Ja znowu tak. Włosy upięłyśmy w niedbały kok, zarzuciłyśmy na siebie zimowe kurtki i wyjechałyśmy w stronę galerii handlowej po prezent dla Harry'ego. Po około 15 minutach byłyśmy na miejscu. Weszłyśmy do środka i przemierzałyśmy najróżniejsze sklepy. Zarówno z odzieżą jak i jubilerski. Wkońcu po dwóch godzinach zakończyliśmy zakupy. Kupiłyśmy mu: bluzkę Jack'a Daniels'a, białe i czarne Convers'y, paczkę prezerwatyw oraz brelok do kluczy z 1D. Cieszyłyśmy się, że w tak krótkim czasie udało nam się już załatwić sprawy z prezentem. Opuściłyśmy galerie, wpakowałyśmy zakupy do bagażnika i odjechałyśmy w stronę domu chłopców. Już po około 45 minutach byliśmy przed furtką. Była godzina 13.03. Prawie punktualnie. - Pomyślałam. Podeszłyśmy do drzwi i zadzwoniłyśmy. Ku mojemu zaskoczeniu otworzył nam Harry! Tak właśnie on.! Stałyśmy jak osłupiałe, na jego bladej twarzyczce widniał uśmiech który widziałam dopiero może z dwa razy. Może to wyda się dziwne, ale miałam nogi jak z waty. Przytulił nas na przywitanie. Czułam cudowny zapach ciała ludzkiego wymieszanego z zapachem wody kolońskiej. Rozebrałyśmy kurtki zimowe oraz buty i weszłyśmy do salonu. Przywitałyśmy się z pozostałymi chłopcami i usiadłyśmy na sofie.
-Jak tam u was? - Zapytał Zayn.
-I ty się jeszcze pytasz? Jesteśmy w waszym domu i siedzimy z One Direction tutaj! Spełniają się nasze marzenia! - Zaśmialiśmy się po słowach Alex, zawsze mówiła to co myślała, nie owijała w bawełnę. Przekręciła oczami i narzuciła jakiś temat.
-Co macie zamiar dzisiaj robić? - Zapytała na luzie.
-Pić! - krzyknął Lou po czym wybuchliśmy śmiechem.
-Dobra a teraz na poważnie... - Liam spojrzał na Louisa, a on z miną pokrzywdzonego pieska wstał z kanapy i oparł się o barek. -... Zróbmy sobie ognisko!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to rozdział 16... Jak zwykle ze mną bywa musieliście na niego długo czekać, ale jak każdy w moim wieku musi się uczyć... :/ Niestety... 
Nie wiem czy wam się podobał ten rozdział, ale mam nadzieję, że tak... 
Martwi mnie jedynie fakt, że mam dopiero 1 komentarz. Osobiście myślę, że zrobicie mi przyjemność i napiszecie chociażby jeden komentarz. Naprawdę klawiatura nie gryzie a mi sprawia przyjemność...


piątek, 29 marca 2013

Rozdział 15.

*Oczami Harry'ego*

-No szybciej chłopaki! Bo się jak zwykle spóźnimy! - Krzyczał z dołu Liam. Nie miałem ochoty dzisiaj się wypowiadać jak zwykle w jakimś głupim wywiadzie, podpisywać kolejne miliony płyty czy coś tam. Nie, dzisiaj chciałbym teraz jak zwykły człowiek położyć się do łóżka i rozmyślać nad dręczącymi go problemami życia... Ubrałem biały t-shirt, zwykłe czarne spodnie oraz białe conversy. Narzuciłem na swoje ciało cząsteczki moich ukochanych perfum i zszedłem na dół. Chłopcy byli gotowi. Spoglądali na mnie jak na jakiegoś przybłędę, kiedy ja naprawdę cierpiałem... Wyszliśmy bez słowa. Wsiedliśmy do mojego samochodu i po jakiś 15 minutach znaleźliśmy się pod budynkiem w którym ma odbyć się wywiad. Szliśmy za Paul'em przez długi, ciemny korytarz. Uchyliliśmy czarne, ciężkie drzwi i usiedliśmy na kremowych, skórzanych fotelach. Wystrój tego pomieszczenia dość mi się podobał. Było zarówno elegancki jak i tajemniczy. Na pierwszy rzut oka można było zaznaczyć, że właściciel musiał wydać dość sporą ilość pieniędzy na projektanta wnętrz. W pokoju panowała cisza. Chłopcy jedynie spoglądali na mnie kątem oka. Zauważyłem to mimo, iż moja głowa już od jakiejś 1 minuty wisiała bezwładnie ku dole. Nagle znikąd pojawiła się szczupła kobieta. Na oko około 24 lat, ubrana była w szarą marynarka, czarnymi szpilkami oraz  spódniczką dosięgającą kolan. Jej długie, blond włosy opadały na jej długie plecy. Nie zwracałem na nią uwagi, ciągle moje myśli zajmowała jedna, wyjątkowa osoba...

*Oczami Caroline*

Wczorajszej nocy musiałyśmy się nieźle wyszaleć skoro obudziłyśmy się o godzinie 10 na podłodze. Jest sobota. Tak, tak chyba dobrze przeczytałam na kalendarzu. Przekręciłam głowę w prawo i spojrzałam w okno. Padał deszcz ze śniegiem, ale przecież jest 28 stycznia 2012. < Muszę zmienić datę bo jakoś mam teraz do niej wenę :). >, więc cóż chcieć od stycznia? Wstałam z podłogi i wyjęłam jakąś bluzkę z napisem ''dreams'' oraz jakiś dres. Weszłam do łazienki wykonałam poranne czynności i wyszłam. Alex już nie spała czekała na swoją kolej. Weszła do łazienki a ja upięłam włosy w niedbały kucyk. Zeszłam do kuchni i przygotowałam najprostsze tosty. Położyłam posiłek na stół w jadalni, usiadłam na siedzeniu i zajadałam się tostami. Po jakiś 5 minutach dosiadła się Alex i rozpoczęła konsumować śniadanie. Siedziałybyśmy w ciszy gdyby nie mój nowy sąsiad puszczający na maksa jakieś durne piosenki. Po zakończeniu śniadania pozmywałam naczynia i usiadłyśmy na kanapie. Włączyłyśmy jakąś starą stację telewizyjną i z zanudzonym wzrokiem wpatrywaliśmy się w średniowieczne postacie. Usłyszałam dzwonek do drzwi, natychmiast zerwałam się na równe nogi i zamierzyłam w kierunku drzwi. Uchyliłam je lekko i wyjrzałam kto miał zamiar mnie nachodzić. Był to Mark... Były Alex. Nienawidziłam go, to przez niego moja przyjaciółka popadła w depresję. Siedziała miesiącami w swoim pokoju, rzadko kiedy się z nią widywałam. Był pijany. Można to było dostrzec już na pierwszy rzut oka, ledwo trzymał się na nogach. Nie zwracając na mnie uwagi wszedł do mojego domu i podszedł szybkim krokiem do Alex. Pochwycił jej nadgarstki i zacisnął w swoich pięściach. Podbiegłam do nich próbując go jakoś uspokoić. Krzyczałam, uderzałam go pięściami w plecy. Nie zwracał uwagi na moje poczynania. Alex jakoś wyrwała się z uścisku chłopaka i wymierzyła mu z otwartej dłoni prosto w prawy policzek. Nie powiem moja przyjaciółka miała dość dużo siły. Uciekła czym prędzej do góry, a Mark wyszedł jakby nic się nie stało z mojego domu. Zaraz po jego wyjściu Alex zeszła i usiadła na fotelu.
-Kiedy on mi da wreszcie spokój? - Powiedziała zdenerwowana.
-Może wkońcu mu przejdzie... - Spojrzałam na nadgarstki przyjaciółki., były  całe czerwone. Alex zwróciła na nie wzrok i lekko dotknęła.
-Nie bój się to nic nie boli... - Uspokajała mnie Alex. Nie chciałam jej uwierzyć jednak uległam po jej ślicznym wzroku....

*Oczami Liama*

-Wkońcu! - Zaczął krzyczeć zmęczony wywiadem Louis wdychając świeże powietrze.
-Jeszcze tak ciężkiego wywiadu to nie mieliśmy.... - Rzucił Harry. Zwróciłem na niego swój wzrok, jego twarz momentalnie opadła ku szaremu chodnikowi na którym staliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. Po 15 minutach już stanęliśmy przed drzwiami wejściowymi. Jak dzika zwierzyna rzuciliśmy się na czerwoną kanapę. Harry jedynie powędrował do swojego pokoju. Ruszyłem za nim. Lekko zapukałem w drewniane drzwi i nie czekając na odpowiedź wszedłem do środka. Usiadłem na łóżku zaraz obok Hazzy. 
-Co się stało? - Spytałem troskliwie przytulając mojego przyjaciela. Wtulił się jeszcze bardziej. Poczułem jak pojedyńcze łzy Harry'ego wsiąkają w moją bluzkę. Po jakiś 5 minutach się uspokoił. Przetarł twarz i położył się na łóżku.
-Ja tak już dłużej nie mogę... - Znowu jedna samotna łza spłynęła po jego twarzy. 
-Czego nie możesz? - Spytałem łagodnie.
-Tego wszystkiego... - Podniósł się energicznie. - Zresztą ty tego nie zrozumiesz. - Ponownie jedna mokra smuga pozostała na bladej twarzy Harry'ego. 
-Powiedz... - Przetarłem dłonią po policzku przyjaciela. 
-Caroline...- Otworzyłem szeroko oczy.
-Co się z nią stało? - Spytałem z niedowierzaniem.
-Mówiłem, że tego nie zrozumiesz.... - Ukrył twarz między dłońmi. - ... Ja-ja-ja.....ją kocham... - Jąkał się.
-Nie bój się wszystko będzie dobrze... Może ona też odwzajemnia twoje uczycie tylko to ukrywa? - Próbowałem jakoś go pocieszyć, ale sam byłem w szoku. 
-Widziałeś jaka jest zakochana w Niall'u ?! Nie mógłbym mu odbić dziewczyny! - Zaczął ściskać dłoń ze złości. 
-Nie martw się przejdzie ci, a zresztą znajdziesz kogoś lepszego... - Powiedziałem.
-Nikt nie zastąpi jej miejsca w moim sercu.! Słyszysz? Nikt... - Teraz już się rozkleił. Wstałem i chciałem już wyjść, jednak Harry mi na to nie pozwolił. 
-Tylko nikomu nic nie mów... Proszę. - Pokiwałem na zgodę i zszedłem do chłopaków. Harry naprawdę wyglądał na zakochanego, tylko jak mu pomóc w tej sytuacji?...

*2 godziny później*
*Oczami Alex*

Rodzice Caroline powinni już ty być bardzo dawno. Wraz z przyjaciółką niecierpliwie czekaliśmy na jakikolwiek znak ich życia. Była już godzina 22:38. Siedziałyśmy niespokojnie w kuchni. Kiedy nagle mój telefon zaczął wibrować. Natychmiast odebrałam. Myślałam, że to rodzice Caroline nie mogący się do niej dodzwonić. Myliłam się, był to Liam. Chciał, abyśmy do nich jutro przyjechały. Zgodziłam się i rozłączyłam.
-Słuchaj... A może zostają tam jeszcze na 1 dzień? Niepotrzebnie się tak denerwujemy. Chodź pójdziemy się położyć. Jutro napewno obudzimy się a twoja mama jak zwykle będzie robić swoje przepyszne naleśniki z nutellą. - Uśmiechnęłam się serdecznie w stronę Caroline. Chyba ją uspokoiłam, bo posłusznie wstała i poszła pod prysznic. Weszłam po ciemnych schodach na górę i pojawiłam się w pokoju przyjaciółki. Usiadłam na podłodze i spokojnie czekałam na swoją kolej do łazienki. Usłyszałam dźwięk telefonu Carole, bo jak zwykle zostawiła go byle gdzie. Posłusznie wstałam i odebrałam. Byli to rodzice Caroline. Wyjaśnili mi dokładnie dlaczego ich jeszcze nie ma w Sheffield i kiedy mają zamiar się pojawić w domu. Pożegnałam się grzecznie i wróciłam do poprzedniej czynności. Po około 15 minutach otworzyły się drzwi a zza nich pojawiła się Caroline owinięta miętowym ręcznikiem.
-Kto dzwonił? - Spytała grzebiąc w jednej z półek. Wyjęła niebieskie spodenki w kratkę oraz idealnie dopasowaną szarą bluzkę.
-Twoi rodzice. - Odpowiedziałam. Automatycznie jej głowa została skierowana ku mojej twarzy. Jej oczy wyczekiwały kontynuacji, obawiała się chyba najgorszego, bo z jej dłoni wypadły wcześniej przygotowane ubrania. -Nie bój się, nic im się nie stało. Zatrzymali się w Polsce, w waszym domu i planują cię tu zostawić. - Zaczęłam się śmiać. Mina mojej przyjaciółki wyglądała mniej więcej WTF?! Myślałam, że pęknę ze śmiechu. Kiedy się uspokoiłam wyjaśniłam jej, że postanowili odwiedzić jej rodzinę, chcą tu wrócić dopiero za 5 dni i zostawiają w jej rękach dom. Kazali tez przekazać, aby się tak o nich nie martwiła. Po przekazaniu jej wiadomości chwyciłam wcześniej przygotowane ubrania i poszłam wziąć kąpiel. Wyszłam po około 45 minutach. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę 00:37. Nie chcąc znowu obudzić się tak późno poszłyśmy od razu spać...

*Rano godzina 8.30*
*Oczami Harry'ego*

Znowu nieprzespana noc. Kolejny sen jakby wyglądał mój poranek u boku tej jedynej, tej która zawładnęła mój umysł, ciało, myśli... Każdy jej najmniejszy ruch to dla mnie bajka która mogłaby nie mieć końca. Jednak to wszystko wydawało mi się nierealne. Ja i ona. Piękna księżniczka która czekała na swojego księcia, który nie potrafił znaleźć drogi do jej zamku. Ktoś go zastąpił znalazł mapę i mu ją odebrał, a ona nie wiedząca o uczuciach drugiego przyjęła pierwszego... - Takie rozmyślenia zajmowały moją głowę codziennie odkąd zobaczyłem Caroline. Leżałem na swoim łóżku. Otulony ciepłą kołdrą bez nikogo, sam samiutki jak palec. Wpatrywałem się w kropelki deszczu spływające po szybie. Były smutne, tak jak ja. W pewnym sensie opisywały mnie. Same, smutne, bez radości... - Z moich rozmyśleń wyrwał mnie mój najlepszy kumpel, Louis. Wbiegł bez pukania do mojego pokoju i skakając  po moim łóżku krzyczał: ''Bódź się królewiczu Harry!''. Jak na skazanie wyszedłem spod kołdry i zawlokłem się do łazienki. Wykonałem poranne czynności i ubrałem się w jakiś szary t-shirt i czarne spodnie. Zszedłem na dół i pochwyciłem jedynie jabłko. Wziąłem gryza i zwróciłem wzrok na chłopców zajadających pizze.
-Fast food'y o poranku? - Spytałem gryząc kawałek jabłka.
-Czemu nie? Tylko to mieliśmy w lodówce. - Powiedział Niall. Przewróciłem oczami i poszedłem ze smutkiem na górę. Słyszałem kroki za moją osobą lecz nie przywiązywałem do tego wagi. Wszedłem do swojego ''królestwa'' i usiadłem na swoim nie pościelonym łóżku. Usłyszałem skrzyp drzwi, nie wiem czemu, ale to lubiłem. Zobaczyłem w nich mojego najukochańszego, głupiego przyjaciela który mnie rozumiał i nigdy nie mogłem przed nim niczego ukryć. Przekręcił głowę na lewą stronę i pewnym krokiem podszedł do mnie. Usiadł na moim łóżku.
-Oj, oj loczku... - Powiedział Lou przyciskając moją głowę do swojej klatki piersiowej.
-Słucham?! - Powiedziałem lekko oburzony próbując oderwać swoją głowę od przyjaciela.
-Co ci leży na wątrobie? No już wyżalaj się wujkowi Tomlinsonowi... - Powiedział klepiąc mnie no udzie.
-A co cię to obchodzi? - Spytałem unosząc brew ku górze ze smutkiem na twarzy.
-Posłuchaj loczek! Nie wyjdę z tego oto pokoju... - Powiedział wskazując na każdą ze ścian. -... Dopóki szanowny pan Styles nie powie swojemu przyjacielowi co mu siedzi na wątrobie. - Dodał z oburzeniem krzyżując dłonie na klatce piersiowej...
-No dobra! Wygrałeś... - Powiedziałem biorąc głęboki wdech, z wyrazem twarzy jakby ktoś mnie właśnie skazywał na najgorsze. - Nie wiem jak ci to powiedzie.... - Nie dokończyłem, bo Lou mi przerwał.
-Wiem zakochałeś się w Caroline. - Powiedział triumfalnie. Z wrażenia moje oczy szeroko się otwarły.
-Skąd.... - Nie dokończyłem.
-Jestem twoim przyjacielem wiem o tobie więcej niż ty sam o sobie. Nie trudno rozszyfrować, że twoje dziwne zachowanie było spowodowane Caroline. Za każdym razem kiedy ona wraz z Niall'em się przytulała ty uciekałeś, bądź płakałeś w swoim pokoju. Nie jestem taki głupi jak wyglądam. - Pukał się palcem w czoło, pokazując szereg białych ząbków. Wziąłem wielki, ciężki wdech. Przełknąłem ślinę.
-I co mam teraz zrobić? - Spytałem. Lou odwrócił swoją twarz ku mojej...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wkońcu rozdział 15. ^^ Coś tak jakoś weny nie mam, no cóż. Przepraszam za błędy i wszystko co tu jakoś nie pasuje. Dziękuję za wszystkie odwiedziny i ogólnie. Czekam na komentarze. :)
Chyba nikt by się nie spodziewał takiego zwrotu akcji, jednak to nie wszystko szykujcie się na więcej :D
Pozdrawiam Mrs. Styles. :) Ps. Zmieniłam nazwę ze względu na moją najukochańszą przyjaciółkę :))


Kocham tego gifa! <33 *.* 


Piękna pobudka śpioszka Niall'a przez Zayn'a. *.*

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 14.

*Oczami Caroline*

Obudziłam się o godzinie 14.00. Troszkę mnie zdziwiło, że pomimo wypiciu około 6 piw nie boli mnie dzisiaj głowa ani nie wzbiera na wymioty. Otworzyłam oczy, ujrzałam kremowe ściany, wystraszyłam się. Ze wczorajszej nocy pamiętam tylko troszkę, a później wielka pustka. Przekręciłam głowę w prawo i zobaczyłam ślicznie śpiącego blondaska. Był wtulony we mnie i bez koszulki. Spojrzałam na siebie, ubrana byłam jedynie we kremową bieliznę. Nie chcąc obudzić obudzić słodko śpiącego Irlandczyka postanowiłam nawet się nie ruszać. Tylko bardziej przytuliłam się do Nialla i usnęłam. 

*Oczami Alex*

Była godzina 14.30. Otworzyłam oczy i rozpoznałam pokój Harrego. Przekręciłam głowę w lewo i zobaczyłam loczka głośno chrapiącego i przekręconego na lewy bok. Przytuliłam się do niego, położyłam rękę na jego torsie. Harry się przebudził bo odrzucił moją rękę w moją stronę. Wstał i wszedł do łazienki. Gdy tylko się lekko podniosłam doznałam wielkiego bólu w głowie. Położyłam się z powrotem na łóżko. Po jakiś 10 minutach Harry wyszedł z łazienki. Nawet na mnie nie spojrzał. Nawet pieprzonego dzień dobry nie wykrztusił. To bolało. Nie wiedziałam o co mu chodzi, raz się ze mną całuje a następnie mnie tak traktuje.
Z wielkim bólem wstałam i ubrałam się w ubrania z poprzedniego dnia. I nie patrząc na Harrego opuściłam z wielkim hukiem sypialnie w której spałam. Przeszłam korytarz. Zauważyłam, że drzwi z pokoju Nialla są uchylone, więc podeszłam do nich i lekko je pociągnęłam do siebie. Carlitta i blondasek smacznie sobie spali wtuleni w siebie, uśmiechnęłam się w ich stronę i zamknęłam drzwi. Zeszłam na dół i wyjęłam z torebki Carole wodę, którą za jednym łykiem opróżniłam co do kropli. Usiadłam na krześle przy blacie w kuchni i siedziałam tam nic nie robiąc, wgapiając się w ściany.

*30 minut później*

*Oczami Caroline*

Podniosłam powieki, spojrzałam na wskazówki zegara, wskazywały godzinę 15.00. Spałam wtulona w tors Nialla. Cudnie pachniał, ale to już szczegół. Przeniosłam swoją głowę na prawy bok. Irlandczyk już nie spał, patrzał na mnie tymi swymi cudownymi, niebieskimi tęczówkami, w których w każdej chwili tonęłam bardziej. 
-Dzień dobry. - Powiedział blondasek całując mnie w czoło, uśmiechając się przy tym.
-Dzień dobry. - Odpowiedziałam oddając pocałunek lecz w policzek. 
-Pamiętasz może coś ze wczoraj? - Spytałam przytulając się do jego torsu.
-Niestety nie, ale Liam będzie pamiętał. - Cmoknął mnie delikatnie w usta. Przytuliłam się do niego bardziej, on owinął mnie swoimi ramionami. 
Może już to wspomniałam, ale ja byłam jedynie w kremowej bieliźnie a on w ciemnych bokserkach. Przewrócił mnie na plecy i zaczął łaskotać. Próbowałam ukryć swój śmiech aby nie pobudzić reszty skacowanych domowników. Nie udawało mi się to i śmiałam się coraz głośniej. Biegaliśmy, rzucaliśmy się na siebie, ogólnie świetnie się bawiliśmy w jego pokoju. Wkońcu drzwi się uchyliły a tam skacowany Zayn ledwo trzymający się na nogach. W samych bokserkach a na górę zarzucone jedynie jakaś cienka narzutka.  
-Możecie być ciszej.... głowa mi pęka... - Trzymając szklankę z wodą a w niej musującą tabletkę wygłaszał swój monolog. 
-Okey Dj Malik. - Rzuciłam. On przytaknął i biorąc łyk napoju opuścił pokój Nialla. 
Położyliśmy się na łóżku. Irlandczyk zaczął wodzić swym palcem bo moim brzuchu kreśląc na nim różne kształty. Rozmawialiśmy o niezbyt ważnych rzeczach. Po około 15 minutach zaczęłam ubierać swoje ciuchy, lecz Nialler chwycił mój nadgarstek i położył swoją koszulkę i bokserki obok mnie.
-Ale ja.... - Nie dokończyłam bo Irlandczyk przyłożył swój palec na moich ustach.
-Nic nie mów tylko idź się kąpać. - Wskazał palcem na drzwi łazienki, musnęłam jego policzek i poszłam wypełnić ''jego rozkaz''. Po jakiś 10 minutach opuściłam pomieszczenie i zeszłam na dół. Każdy tam już był. Wszyscy skacowani, no może oprócz mnie bo mi nic nie dolegało, dokuczało. 
-Co kac? -Zaśmiałam się. Oni popatrzyli na mnie błagalnym wzrokiem. Podeszłam do torebki i wyjęłam tabletki, które są przeznaczone na leczenie kaca. Weszłam do kuchni nalałam do siedmiu szklanek wody a do sześciu wrzuciłam tabletki. Podałam je każdemu i wszyscy chyba za pierwszym łykiem opróżnili swoje szklanki. Po jakiś 5 minutach troszkę im przeszło.
-Wooo!!! Ślicznie wyglądasz w tej zbyt dużej bluzce. - Powiedział Zayn. Zaśmiałam się i nic nie odpowiedziałam jedynie puściłam do niego oczko. Chciałam usiąść między Niallem a Harrym lecz loczek kiedy tylko obok niego przeszłam wyszedł na taras. 
Hazza dziwnie się zachowuje w moim towarzystwie. Kiedy obok niego przechodzę, siedzę tuż przy nim lub coś innego ucieka. Dawał mi do zrozumienia, że nie czuje się zbyt dobrze w moim towarzystwie. - Rozmyślałam. Spojrzałam w stronę kuchni, siedziała tam blondynka. Podeszłam do niej, usiadłam na krześle obok i obdarowywałam ją objęciami.
-Co się stało? - Spytałam z przejęciem. Alex podniosła swoją głowę. Wyglądała okropnie, jej lekki make up rozpływał się po jej bladej twarzyczce. Widać było, że płakała. Nie chcąc z niej wymuszać odpowiedzi, przytuliłam się do niej. Wstałyśmy i weszłyśmy do sypialni Nialla za pozwoleniem. Usiadłyśmy na łóżku na którym spałam. Alex ponownie zaczęła płakać. Próbowałam ją uspokoić lecz bez skutku. Po jej policzkach spływało coraz więcej łez, których wycieku nie potrafiłam opanować. Po jakiś 10 minutach chyba wyczerpały jej się zapasy. Pozostały jedynie mokre smugi....
-To jak teraz mi powiesz? - Spytałam z delikatnością, troską. Zważając na każde wypowiedziane słowo.
-Znowu... - Zaczęła. Przewróciłam oczami, bo przecież można było się zorientować o kogo chodziło.
-...Harry się jakoś dziwnie zacho.... - Nie pozwoliłam jej dokończyć zdania.
-Przejdzie mu! - Dodałam otuchy przyjaciółce na jej twarzy powrócił uśmiech. Jednak ona miała rację. Dziwnie się zachowuje, odkąd go tylko poznałyśmy tak prywatnie. Zawsze w wywiadach chłopcy opisywali go jako duszę towarzystwa.... - Z moich rozmyśleń wyciągnęła mnie Alex. Przyciągnęła mnie do siebie i z całej siły przycisnęła.....

*2 godziny później*

*Oczami Liam'a*

-To my już się zbieramy! - Krzyknęły dziewczyny zza progu. -Pa! - Dokończyły. Mieliśmy zamiar ich zatrzymać niestety nie dogoniliśmy ich. No cóż usiadłem na skórzanej kanapie i włączyłem tv. Niestety zbyt długo to się nie zrelaksowałem. Jak zwykle... Chłopcy <bez Hazzy> usiedli obok mnie. Wyrwali mi pilota i włączyli na jakieś kreskówki. Po około 5 minutach Harold wyszedł z pokoju i wszedł do kuchni. Wstałem za nim i pojawiłem się w ukochanym pomieszczeniu Nialla. Płakał, to było oczywiste. Rzadko mu się to zdarzało, lecz widzieliśmy to już nie raz. Ten płacz był inny niż zwykle... Nie potrafię go opisać. Harold siedział na krześle. Usiadłem obok, jako że chłopcy mówią mi wszystko zacząłem się go wypytywać.
-Dlaczego płaczesz? - Nic nie odpowiedział, zacisnął dłonie w pięść udając twardziela. Chciał płakać, lecz nie dał upustu swoim uczuciom. -Alex....? - Spytałem niepewnie. Harry odwrócił swoją bladą twarzyczkę w moją stronę. Jego malinowe usta się otworzyły...
-Ty nic nie rozumiesz... - Rzucił i czym prędzej wybiegł z kuchni pozostawiając mnie samego. -Nigdy się tak nie zachowywał. To musi być  cięższa sprawa.... - Rozmyślałem. Wyszedłem z pomieszczenia. Chłopcy wypytywali się o Harrego ja jedynie rzuciłem: Nie wiem. I wyszedłem na taras.

*Oczami Alex*

-Nie chcę ciągnąć tego tematu.... - Odpowiedziałam Carlittcie. Co za szczęście, że jej telefon zadzwonił, bo nadal byłabym przesłuchiwana. Poszła do drugiego pomieszczenia, zostawiając nie samą. Chwyciłam laptop i weszłam na Facebooka Carole. Miała zaspamowaną pocztę. Przeczytałam 5 z nich. Były to dziewczyny ze 3 lata od nas starsze. Pisały, jaka to Caroline jest grzeczna, że nie zachowuje się jak taka gwiazdeczka, że można z nią normalnie pogadać... Same miłe komentarze. Zrobiło mi się cieplej na sercu. Caroline wróciła i usiadła obok mnie.
-Kto dzwonił? - Zwróciłam się do Carole.
-Moja mama dzisiaj wieczorem już ruszają do Sheffield. - Usiadła obok mnie. Pokazałam jej wcześniej mówione komentarze. To było dość dziwne, że aż tak bardzo media interesują się moją przyjaciółką. No cóż to były jedynie moje rozmyślenia. Poczułam wibracje w przedniej kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz. Jeszcze tego mi brakowało... - Pomyślałam i odebrałam.
-Czego?!
-Hej skarbie.
-Odwal się! K*rwa odwal! Nie jesteśmy już razem i nigdy nie będziemy!
-Daj mi szanse.
-Żebyś mógł mnie ponownie potraktować jak szmatę?! Nie dziękuję, nie skorzystam...
Bez zastanowienia rozłączyłam się i z całej siły uderzyłam telefon o szare panele. Usiadłam i nawet nie zauważyłam kiedy z moich oczu wyleciały pierwsze krople słonych łez... Mark dzwonił jeszcze kilka razy. Nie odbierałam... Po około 1 godzinie poszłyśmy do kuchni i przygotowałyśmy jakieś przekąski. Usiadłyśmy na sofie i włączyłyśmy jakąś denną komedię. Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy. Rzucałyśmy popcornem po całym mieszkaniu, biegałyśmy, przewracaliśmy meble do góry nogami, krzyczałyśmy jakieś głupie teksty przez otwarte okno do przechodniów i wiele innych durnych rzeczy. Po zakończonym seansie przebrałyśmy się w piżamki i zasiadłyśmy na podłodze w pokoju Caroline. Chwyciłyśmy jakąś butelkę i grałyśmy dość długo. Jednakże zmęczenie dało o sobie znać i nawet nie wiem kiedy zasnęłyśmy...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo, bardzo przepraszam za tą dość sporą przerwę, ale same rozumiecie nauka, nauka i jeszcze raz nauka... No cóż gimnazjum cóż poradzić. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Ten rozdział pisałam aż 3 tygodnie.... Wiem, że mi nie wyszedł no ale cóż.
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ!!!
Strasznie się cieszę. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mnie to raduje... 
Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta... : D
Do zobaczenia w następnym rozdziale. Myślę, że teraz pojawi się on szybciej.... : )